"Chappie"
O czym to jest: W RPA przyszłości zbudowano robota, który myśli i czuje jak ludzie.
Recenzja filmu:
Tak, tak, tak! Kino science fiction wciąż w awangardzie srebrnego ekranu! Jestem zachwycony, że póki co dostajemy przynajmniej jeden świetny film SF rocznie. Tym razem nadciągnął trzeci film w karierze Neila Blomkampa, reżysera z RPA, który zapowiada się na nową gwiazdę tej tematyki. Widzowie, którzy znają jego poprzednie filmy "Dystrykt 9" i "Elysium", bez problemu odnajdą się w bardzo podobnych realiach "Chappiego". Oczywiście naraża to film na zarzuty o wtórność, naiwność, brak oryginalności... Ale czy dobrych motywów nie warto powtarzać?
W filmie "Chappie" ruszamy do RPA przyszłości, gdzie w upadłym dystopijnym mieście Johannesburgu (Joburgu) oddziały policyjnych robotów walczą z przestępczością. Wszystko idzie dobrze, do czasu aż jeden z robotów zostaje obdarzony ludzką inteligencją i emocjami... A konkretnie osobowością dziecka. A ponieważ zaczyna być "wychowywany" przez gangsterów, powstaje z tego prawdziwa wybuchowa mieszanka. "Chappie" w bardzo dosadny, czasem brutalny sposób, przedstawia nam życie i dorastanie dziecka w mieście przestępców. Czy stoczy się na dno jak jego rodzice? Czy może nabierze dość sił, by odróżnić dobro od zła i wrócić na właściwą ścieżkę? Uwielbiam to, że Blomkamp potrafi w kinie SF opowiadać o ważnych społecznie kwestiach. W "Dystrykcie 9" mówił o gettach rasowych (temat wciąż żywy w RPA). W "Elysium" rozprawił się z rozwarstwieniem społecznym i zamykaniem bogatych białych w ogrodzonych, strzeżonych twierdzach (to też jest smutna rzeczywistość w RPA). W "Chappie" mówi nam o dzieciach ze straconego pokolenia slumsów, które w błyskawicznym czasie muszą się wyrzec swoich marzeń i niewinności. Mnie to bardzo ruszyło i sądzę, że większość fanów SF pomyślało podobnie.
Realia upadłego miasta są tu wręcz fantastycznie oddane. Cała subkultura "gangsta", graffiti, śmieci, zamieszki, slumsy, dzicz i życie bez perspektyw. Moim zachwytom nie ma końca. Animacja samego Chappiego z rewelacyjnym motion performance w wykonaniu Sharlto Copley'a wyznacza nową jakość w CGI robotów. W roli złoczyńcy obsadzono Hugh Jackmana, który biegał na ekranie w kuriozalnych szortach i sprawiał wrażenie, że ma niesamowity ubaw z grania w tym filmie (a my jako widzowie bawiliśmy się z nim). Dodatkowo w drugoplanowej roli pojawiła się Królowa science fiction Sigourney Weaver, która ostatnimi laty robi wszystko co w jej mocy, by wrócić do pierwszoligowego kina. Dorzućmy do tego duet południowoafrykańskich raperów Die Antwoord, którzy zagrali samych siebie, i mamy świetną obsadę, która ciągnie ten film. "Chappie" od pierwszych sekund rzuca nas w wir dynamicznej akcji. Reżyser dwoił się i troił, by ani na chwilę nie stracić tempa i naprawdę nieźle mu wyszło. Doliczmy do tego świetną muzyka, naprawdę niezłą pirotechnika oraz głęboką fabułę... Czegóż chcieć więcej? Chyba tylko tego, by Blomkamp dalej kręcił tak dobre filmy!