"Sicario"
O czym to jest: Agentka FBI dostaje przydział do oddziału zwalczającego meksykański kartel narkotykowy.
Recenzja filmu:
Kilkakrotnie - chociażby przy okazji "Breaking Bad" albo "No Country for Old Men", wspominałem o neo-westernie jako nowym gatunku filmowym. Akcja współczesnych westernów nie dzieje się jednak na preriach Dzikiego Zachodu w XIX wieku, ale w XXI wieku na amerykańsko-meksykańskim pograniczu. I zawsze zawiera następujące elementy: narkotyki, kartele i wielką dawkę brutalnej, krwawej przemocy. Taki właśnie jest film "Sicario".
Sicario w Meksyku oznacza płatnego zabójcę. Fabuła filmu rozpoczyna się jak kryminał, by w międzyczasie zmienić się w gęsty, mroczny thriller połączony z filmem sensacyjnym. Gwarantuję, że ogląda się go siedząc jak na szpilkach. Śledzimy przygody honorowej agentki FBI, która musi się nauczyć, że w wojnie z narkotykami nie ma zasad, reguł ani granic, których nie można przekroczyć (o ile oczywiście chce się przeżyć). Jak możecie się domyśleć, wymowa filmu jest mocno depresyjna, ale takie kino jest współcześnie potrzebne. Jest tu też sporo akcji, choć nie ma wprawdzie zbyt wielu strzelanin, ale za to klimatu starczyłoby na kilka filmów podobnej klasy. Podkreśla to znakomita gra aktorska Emily Blunt (uwielbiam ją od czasów "Edge of Tomorrow"), a także Josha Brolina, który po "Everest" zaliczył drugi hit w tym roku. Ale chyba jednak największą gwiazdą jest tu Benicio del Toro, tak mroczny i groźny, że natychmiast wierzymy w wiarygodność jego postaci. Wspaniała wirtuozeria gry aktorskiej! Dodajmy do tego niepokojące zdjęcia, oszczędne dialogi, niesamowitą i pełną napięcia muzykę, oraz piękne i groźne zarazem realia pustyni Chihuahuan, a dostajemy po prostu świetny film.
I mimo że w "Sicario" teoretycznie wszystko kończy się (no, powiedzmy) tak jak powinno, to jako widzowie wcale nie jesteśmy zadowoleni z finału historii. Podskórnie czujemy moralny dyskomfort, że może jednak nie zawsze liczy się tylko cel, ale i również środki, jakimi jest osiągany. I to te środki decydują, jakimi jesteśmy ludźmi i w jakim świecie żyjemy. A film, który skłania do takich refleksji, jest zawsze godny polecenia.
Wniosek: Znakomite kino, o którym warto pamiętać.