"District 9" ("Dystrykt 9")

O czym to jest: Kosmiczni uchodźcy przylecieli na Ziemię i zamieszkali w RPA.

dystrykt 9 film recenzja neill blomkamp

Recenzja filmu:

Neill Blomkamp - zapamiętajcie to nazwisko. Ten młody, świetnie zapowiadający się reżyser z RPA, nakręcił do tej pory trzy znakomite produkcje science fiction - "Elysium", "Chappie" i "Dystrykt 9", który był jego debiutem. Wszystkie są podobne i pod płaszczem fantastyki w nowatorski sposób opowiadają o tym co ważne: wykluczeniach społecznych, rozwarstwieniu biedni-bogaci, braku perspektyw wśród społeczeństw w biednych krajach, czy w końcu problemie uchodźców. "Dystrykt 9" porusza tę ostatnią kwestię, co dla nas - europejskich widzów - powinno być tym bardziej istotne, zważywszy na exodus Syryjczyków, Afgańczyków czy Irakijczyków, tysiącami przybywających do Europy.

"Dystrykt 9" pokazuje co się stanie, gdy zapakujemy uchodźców do obozów, naiwnie licząc, że problem się sam rozwiąże. Błędnym jest myślenie, że uchodźcy (w tym filmie ich rolę grają kosmici, pogardliwie zwani "krewetkami"), chcieli do nas przyjechać. Zrobili to, bo nie mieli wyboru, i tak naprawdę najchętniej wróciliby w rodzinne strony. Ale władze nie wiedzą jak ich odesłać, a może w rzeczywistości nie chcą, bo ich obecność przynosi korzyści (w Europie taką korzyścią jest tania siła robocza, w "Dystykcie 9" kosmiczna broń). Co zatem się stanie, gdy pozbawimy uchodźców nadziei na lepsze jutro i postawimy pod ścianą, dając wybór "zostańcie niewolnikami lub gińcie"? Sami musicie obejrzeć ten film i zrozumieć, co nastąpi w Europie, jeśli wszyscy nie zaczniemy pracować nad kompleksowym (i humanitarnym!) rozwiązaniem tego problemu.

Skoro przesłanie mamy z głowy, skupmy się na kwestiach technicznych. "Dystykt 9" (tak jak inne filmy Blomkampa) to dystopia, doskonale puentująca problem slumsów w RPA i innych krajach Afryki czy Ameryki Południowej. Nakręcony jest jak dokument - co rusz akcję przerywają wywiady z uczestnikami wydarzeń, analizy i komentarze. W roli głównej wystąpił najbardziej znany męski aktor z RPA, czyli Sharlto Copley, powoli wspinający się w światowej hierarchii aktorów (i dobrze!). Jak przystało na jego możliwości, gra z przejęciem, zaangażowaniem i prawdziwym wulkanem emocji. Należy wspomnieć, że w filmie nie brakuje znakomitych, dynamicznych strzelanin, pościgów, eksplozji i wszystkiego, co fani science fiction kochają najbardziej. Co jakiś czas powracam do tego filmu i odkrywam, że wcale mi się nie znudził. Może dlatego, że jego przesłanie jest wciąż aktualne, a może po prostu jest to solidny kawał kina. Tak czy siak jestem zachwycony.

Wniosek: Bardzo dobre, napakowane akcją SF z morałem. Aktualne również dziś.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger