"Cloverfield" ("Projekt: Monster")
O czym to jest: Wielki potwór demoluje Nowy Jork.
Wniosek: Świetne! Doskonale nakręcony film bez słabych punktów.
Recenzja filmu:
Zapomnijcie o "Godzilli"! Jeśli myślicie, że w tematyce wielkich potworów depczących po metropoliach współczesne kino pokazało już wszystko, to będziecie mile zaskoczeni. "Cloverfield" proponuje widzom unikalny punkt widzenia na tego typu zdarzenie - mianowicie nie z perspektywy potwora jako takiego, ale zwykłych ludzi, którzy mieli nieszczęście znaleźć się w nieodpowiednim mieście.
Cały film od pierwszego do ostatniego ujęcia to tzw. found footage, a więc obraz nakręcony z perspektywy amatorskiego kamerzysty (ostatnio taki styl zafundował nam Shyalaman w "Wizycie"). Dodaje to niesamowitego dynamizmu i klimatu, doprowadzając widza nierzadko na skraj choroby lokomocyjnej. Nie mamy tu szerokich, panoramicznych ujęć bestii demolującej budynki i pożerającej autobusy. Widzimy jedynie kawałek macki, gigantyczny szpon czy walące się w gruzy kwartały ulic. Umiejętny reżyser za pomocą gry aktorskiej, sprytnych ujęć oraz efektów specjalnych tu i tam, potrafi z tego zrobić arcydobry horror bądź film katastroficzny. Mimo że film trwa mniej niż półtorej godziny, widz w ogóle tego nie czuje, patrząc w hipnozie w ekran i bojąc się o los bohaterów. Nie należy też zapominać o odpowiedniej dawce epy, którą zapewniają hordy dzielnych amerykańskich wojaków, ruszających na straceńczą walkę z potworem. Pełen kult! Jest rozmach, jest moc, jest tempo i jest hit!
Aktorsko "Cloverfield" wypada bardzo solidnie - postacie zachowują się "normalnie", tak jak przeciętni młodzi ludzie, których los postawiłby przed takim wyzwaniem. Do samego końca nie wiemy kto przeżyje, a kto zginie w szponach potwora. Mniej istotne jest skąd się ten potwór wziął, i jak (jeśli w ogóle) został pokonany. Bestia jest tu raczej alegorią każdego innego kataklizmu, jaki mógłby nawiedzić wielką metropolię (przypomina się od razu 11 września, czy też huragan Katrina w Nowym Orleanie). To także studium ludzkich zachowań i historia o zwykłym heroizmie normalnych ludzi. I właśnie to drugie dno stanowi o kultowości tego filmu. Trzeba znać, oglądać i wracać do tej produkcji od czasu do czasu!