"The Amazing Spider-Man" ("Niesamowity Spider-Man")
O czym to jest: Spider-Man ratuje Nowy Jork.
Wniosek: Klasyczny Spider-Man. Niezły, choć nie wybitny.
Recenzja filmu:
Jedno trzeba przyznać: Spider-Man spod znaku Andrew Garfielda jest o niebo lepszy od "Spider-Mana" Tobey'a Maguire'a. Nie licząc okazjonalnych tanich chwytów i lekkiego patosu fabuły, to po prostu fajny, pozytywny film o sympatycznym Człowieku-Pająku. "The Amazing Spider-Man" to taki "Deadpool", tyle że pozbawiony fekalnych żartów, seksu i przemocy. No i z nastolatkami.
Trochę żałuję, że Andrew Garfield utrzymał się w roli Spider-Mana tylko na dwa filmy, bo widać, że aktor znakomicie odnalazł się w tej roli. "The Amazing Spider-Man" to klasyczna historia typu origin, czyli prezentująca genezę głównego bohatera. Dowiadujemy się skąd pochodzi, jak zdobył swoje supermoce, jak zaprojektował kostium, a także - rzecz jasna - widzimy wielką życiową tragedię, jaką była śmierć wujka Bena. Mimo że wstęp ciągnie się w nieskończoność, dzięki sprawnej reżyserii i grze aktorskiej ogląda się to bez znudzenia. Problem pojawia się pod koniec filmu, gdzie napuszony amerykański patriotyzm wypełza na pierwszy plan (zwłaszcza w absurdalnej scenie z dźwigami), narzucając nutkę czerstwości. Można się też nieco przyczepić do jakości efektów CGI, zwłaszcza w scenach walki Spider-Mana z Lizardem, no ale czasem po prostu nie wychodzi.
A propos Lizarda. Wybór wielkiego jaszczura do roli wroga - zamiast eksponowanego niemal zawsze Zielonego Goblina - był zagrywką na miarę zamiany Jokera na Ra's al Ghula w "Batman Begins". Podobnie zrobiono z miłością życia Spider-Mana, którą tutaj okazała się jego pierwsza dziewczyna Gwen Stacy, a nie klasyczna Mary Jane. Lubię taką zabawę motywami, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przed tym filmem mieliśmy marną trylogię o przygodach Pajączka, w której pokazano nam chyba wszystko, łącznie z Venomem. A tak widzowie otrzymali nutkę świeżości.
"The Amazing Spider-Man" to dobry wybór na rozrywkowy wieczór. Polecam oglądać razem z drugą częścią, bo filmy są niezwykle spójne (a wątek rodziców Petera, lekko zarysowany w jedynce, zostaje w pełni rozwinięty w "The Amazing Spider-Man 2"). I choć niedługo większość osób zapomni o tym filmie na rzecz nowego "Spider-Mana" w szeregach Avengersów, to ja będę o nim pamiętał i zachęcał do oglądania.
Wniosek: Klasyczny Spider-Man. Niezły, choć nie wybitny.