"Star Trek"
O czym to jest: Nowe przygody oryginalnej załogi statku kosmicznego U.S.S. Enterprise.
Wniosek: Wspaniałe, rozrywkowe kino. Tak powinno się kręcić filmy SF!
Recenzja filmu:
Jeśli miałbym jednym słowem określić dziesięć filmów z klasycznej serii "Star Trek", byłoby nim: statyczne. Oczywiście są ambitne, głębokie (jak na science fiction oczywiście) i nakręcone z wykorzystaniem ówczesnych zaawansowanych efektów specjalnych... ale jednocześnie tak nudne, że dziś prawie nie da się ich oglądać. Decyzja producentów, by jedenasty film z cyklu był rebootem, który stworzył zupełnie nową linię czasową z tymi samymi bohaterami, spowodowała sporo zamętu i protestów, zwłaszcza wśród hardocore'owych fanów. Natomiast ja uważam, że to najlepsze, co mogło spotkać tę serię!
Nowy "Star Trek" jest po prostu doskonały. Pędzi jak pociąg TGV, od pierwszej sceny rzucając widza w wir kosmicznej akcji, pełnej poruszających emocji, humoru i tempa. Pamiętam gdy pierwszy raz widziałem ten film, czekałem aż akcja zwolni, by móc się spokojnie zastanowić nad tym, co oglądam. Ale zamiast tego nagle ujrzałem napisy końcowe i zapytałem sam siebie, kiedy minęły te dwie godziny? Mimo że określam się jako fana "Star Wars", to do nowego "Treka" wracam regularnie, podczas gdy Epizody I-III "Gwiezdnych Wojen" oglądam wyłącznie pod przymusem. Zabawne jest to, że od 2009 roku marzyłem, by ktoś kiedyś w ten sposób nakręcił film z serii "Star Wars". Wyobraźcie sobie moją ekscytację, gdy właśnie ta ekipa zabrała się za "Przebudzenie Mocy"!
Nowa obsada nie mogłaby być lepsza. Chris Pine jako młody kapitan Kirk bije na głowę Williama Shatnera, który (powiedzmy sobie szczerze) był raczej mało sympatycznym samcem alfa rodem z lat 60. Zachary Quinto jako młody Spock wygląda i zachowuje się jak klon Leonarda Nimoya, zatem tu również jest wręcz doskonale. A dla całej reszty: Zoe Saldany, Karla Urbana, Simona Pegga czy Antona Yelchina, ten film był przepustką do światowej kariery. I trudno się temu dziwić! Nawet Eric Ba(na)na przebrany za Romulanina był przeuroczy w swej złowieszczej roli.
Polecam ten film każdemu, kto kiedyś zraził się do "Star Treka", ale lubi kino akcji. Są tu efekty, jest też chemia, iskra boża i magia srebrnego ekranu. Nie ma możliwości, byście się rozczarowali.
Wniosek: Wspaniałe, rozrywkowe kino. Tak powinno się kręcić filmy SF!