"Star Trek Into Darkness" ("W Ciemność - Star Trek")
O czym to jest: Załoga U.S.S. Enterprise walczy z geniuszem zła.
Wniosek: Nie tak dobre jak pierwsza część, ale wciąż przyzwoite.
Recenzja filmu:
Druga część odświeżonej serii "Star Trek" nie okazała się tak doskonała jak jedynka, bo tym razem mam parę zastrzeżeń. Ale to i tak wciąż świetna, dynamiczna przygodówka science fiction, zawierająca więcej akcji niż wszystkie oryginalne filmy razem wzięte! Tym razem scenarzyści poszli nieco na łatwiznę, biorąc na warsztat klasyczny "Star Trek II: The Wrath of Khan" i przerabiając jego fabułę zgodnie ze współczesnymi realiami - aż do tego stopnia, że jedna z finalnych scen jest niemal identyczna co do ujęcia (nie licząc zamienienia bohaterów miejscami)!
Na ekran powraca nowa załoga, choć muszę przyznać, że tym razem brakuje jej nieco powiewu świeżości (czego dowodem jest spuchnięta twarz Chrisa Pine'a). Ale wciąż ogląda się ich z wielką dozą sympatii, a to przecież najważniejsze. Benedict Cumberbatch rolą złowieszczego geniusza "Johna Harrisona" sprawił, że pokochało go Hollywood i nic nie wskazuje, by prędko zszedł z piedestału. Jednak nie rozumiem, po co do filmu wmontowano doktor Marcus (również znaną z oryginału), tym razem w młodszej wersji. Grająca ją Alice Eve jest tak samo słaba, jak scena z bielizną w której bierze udział - rozumiem wprawdzie, że chciano do załogi włączyć więcej kobiet, no ale można to było zrobić znacznie zgrabniej.
Mam wrażenie, że twórcom tym razem zabrakło trochę "iskry bożej", która w "Star Treku" stworzyła idealną mieszankę akcji, humoru i wzruszeń. Tym razem tego wszystkiego jest trochę mniej, choć proporcje pozostały podobne. Na szczęście w ogólnym rozrachunku efekty specjalne nie zawodzą, fabuła ma jako taki sens, a zatwardziałych fanów na pewno ucieszy pojawienie się Klingonów. Ja się bawiłem dobrze. Mimo że "Star Trek Into Darkness" czasem traci tempo, to wciąż jest dobry film, a nowa seria udowadnia, że nadal ma potencjał. Oby tylko utrzymała poziom!
Wniosek: Nie tak dobre jak pierwsza część, ale wciąż przyzwoite.