"How I Met Your Mother" ("Jak Poznałem Waszą Matkę")
O czym to jest: Miłosne perypetie pewnego nowojorczyka i jego przyjaciół.
Wniosek: Prosty serial komediowy o miłości. Nic specjalnego.
Recenzja serialu:
Wiele osób uznaje ten serial za kultowy. I jestem w stanie to zrozumieć - jeśli ktoś uwielbiał "Przyjaciół", to doskonale odnajdzie się w rzeczywistości "How I Met Your Mother" (w skrótcie HIMYM). Żeby być bardziej dosadnym, moglibyśmy nazwać tę produkcję "Przyjaciele: Nowe Pokolenie" albo coś w tym stylu. Zwłaszcza że praktycznie wszystko się zgadza.
Mamy zatem grupkę wieloletnich znajomych, w której głównym bohaterem miał być w założeniu sympatyczny Ted (Josh Radnor) - może trochę fajtłapa, ale za to o złotym sercu. Jego przygody prezentowane są w formie opowieści, którą stary Ted wygłasza nastoletnim dzieciom o tym, jak poznał ich matkę. W ten sposób HIMYM to jeden wielki flashback, co umożliwia producentom sprytne sztuczki w konstrukcji fabuły. I pod tym względem na tle innych seriali komediowych ta produkcja rzeczywiście się wyróżnia. Niestety przebieg akcji to klasyczne "kto z kim będzie", czyli podstawowy motyw wszystkich romansów. Nie ma tu zbyt wiele błyskotliwej ironii w stosunku do otaczającego świata, jest raczej dużo "zwykłego życia" (przynajmniej takiego serialowego), gdzie postacie dzielą swój wolny czas między mieszkaniem a ulubionym barem. Niestety w mojej opinii wygląda to dosyć smutno i wtórnie, ale cóż, może tak się żyje w Nowym Yorku?
Jest jednak jeden bardzo duży atut HIMYM, a nazywa się Neil Patrick Harris w roli Barneya, niepoprawnego playboya i humorystycznego akcentu serialu. Pewny siebie Barney, zawsze w garniturze i ciętą ripostą na końcu języka, stał się rzeczywiście kultowy - do tego stopnia, że prędko przejął ciężar ciągnięcia serialu. Gdyby nie on i jego postać, z pewnością HIMYM nie dociągnęłoby do 9 sezonu. Barney zagościł nawet na znanych na cały świat memach, takich jak chociażby kultowe True story!
Czy warto oglądać "How I Met Your Mother"? Tak, ale pod warunkiem, że lubicie niezobowiązujące komedie romantyczne i szukacie sposobu na zabicie czasu wieczorem. Jeśli zaś chcecie coś z większym pazurem, sięgnijcie chociażby do "The Big Bang Theory".
Wniosek: Prosty serial komediowy o miłości. Nic specjalnego.