"Finding Altamira" ("Altamira")
O czym to jest: Historia odnalezienia słynnej jaskini Altamiry.
Wniosek: Warto znać tę historię, aczkolwiek film mógłby być lepszy.
Recenzja filmu:
No i nadrobiłem kolejny film, który nie pojawił się w polskich kinach, mimo że bardzo na to liczyłem. Dzięki Bogu za YouTube i możliwość swobodnych łowów trailerów, bo nie wiem jak inaczej bym trafiał na takie produkcje! Antonio Banderas jest moim zdaniem bardzo niedocenianym aktorem. Światowa publika kojarzy go głównie z przygodowych i sensacyjnych blockbusterów klasy "Maska Zorro" czy "Assassins", tym samym szufladkując go do sekcji mniej zdolnych wyrobników. A prawda jest taka, że Banderas ma wielki talent aktorski, tyle że po prostu nikt jeszcze nie dał mu szansy w kinie wysokiej półki. Jego potencjał widać chociażby w tym filmie.
Zapewne słyszeliście o hiszpańskiej jaskini Altamira, w której w 1879 roku odkryto imponujący paleolityczny fresk przedstawiający zwierzęta z epoki lodowcowej. Obecne badania szacują wiek malowidła na kilkadziesiąt tysięcy lat! Niestety odkrycia dokonano w XIX-wiecznej ultrakatolickiej Hiszpanii, gdzie powszechnie wierzono, że Ziemia ma kilka tysięcy lat, a ludzie pochodzą od Adama i Ewy (niestety wciąż są ludzie, którzy współcześnie przyjmują to za pewnik, podobnie jak to, że Ziemia jest płaska). Bogaty ziemianin Marcelino de Sautuola, archeolog-amator na którego terenie odkryto jaskinię, musiał się zmierzyć z niewiarygodnym oporem i ostracyzmem ze strony sąsiadów, ówczesnych naukowców, a nawet własnej rodziny. Odsądzano go od czci i wiary, oskarżając wręcz o sfałszowanie malowideł. Trzeba było niezwykłej siły ducha, by to wszystko przetrwać i doczekać czasów, gdy nazwa Altamira stała się rozpoznawalna na całym świecie.
Podobnie jak "Agora" czy "Medicus", ten film opowiada o starciu rozumu z religią, a konkretnie z fundamentalizmem, niszczącym idee i ludzi, którzy chcą pchnąć ludzkość dalej. W przeciwieństwie do wymienionych produkcji, "Finding Altamira" to film bardzo spokojny, wręcz poetycki, gdzie nie ma scen akcji, dynamiki czy misji ratowania świata. Osobiście nie do końca złapałem jego narrację, głównie z winy dość chaotycznego montażu. Ale wierzę, że to tylko moje preferencje, bo film w warstwie fabularnej jest ok. Aktorsko Banderas radzi sobie świetnie - gdyby jeszcze dało się zwerbować nieco lepszego reżysera, mógłby wyjść hit. Tymczasem otrzymaliśmy kameralną europejską opowieść, która nie zaskakuje widza, ale mimo to jest warta obejrzenia. Ot taki paradoks.
Wniosek: Warto znać tę historię, aczkolwiek film mógłby być lepszy.