"Midnight in Paris" ("O Północy w Paryżu")
O czym to jest: Amerykański literat przenosi się w czasie do Paryża lat 20.
Wniosek: Bardzo zabawny i pogodny film.
Recenzja filmu:
Zawsze miałem jakieś "ale" w stosunku do filmów Woody'ego Allena. Widziałem wprawdzie tylko kilka pozycji z jego bogatej filmografii, ale to na co trafiłem, wydawało mi się pretensjonalne, napuszone i zwyczajnie przereklamowane. Coś w rodzaju serii filmów o salonowych przygodach sytej klasy wyższej, kierowanych głównie do zamożnych odbiorców, albo do tych, którzy do nich aspirują. Aż tu nagle, przypadkiem w telewizji, trafiłem na "Midnight in Paris".
Z rzadka zdarza mi się trafić na jakiś film, który przykuwa mnie do ekranu od pierwszej sekundy i nie pozwala złapać za pilota, by przełączyć na inny kanał. Tak się stało tym razem. Gdy dotarłem do napisów końcowych, poczułem głęboką satysfakcję z mile spędzonego czasu. Kto by pomyślał, że Allen może nakręcić tak sprawny, świetnie zagrany film! "Midnight in Paris" to surrealistyczna historia amerykańskiego pisarza zmagającego się z kryzysem twórczym, który podczas wakacji w Paryżu odkrywa przejście do epoki lat 20. Nocami, zamiast spędzać je w towarzystwie próżnych przyjaciół swojej narzeczonej, będzie imprezował z Ernestem Hemingwayem, Pablo Picassem czy Salvadorem Dalim... Czy zakocha się w tej epoce tak bardzo, że nie będzie chciał wracać? A może to doświadczenie nauczy go, by cenić życie takim jakie jest? Jak to w przypadku filmów Allena bywa, kluczowe dla fabuły są emocje głównego bohatera i jego zakorzenienie w miejskim życiu. Łatwo przy tym popaść w litanię trywialnych prawd i sztampowych rozwiązań, jednak bystry scenariusz i znakomite dialogi windują "Midnight in Paris" na wysoką lokatę wśród dobrych, intelektualnie pobudzających produkcji.
Owena Wilsona kojarzyłem głównie z głupawych amerykańskich komedyjek i filmów sensacyjnych. Jakże miło było zobaczyć go w poważnej, choć niepozbawionej humoru produkcji! Bardzo doceniam jego rolę w tym filmie, zwłaszcza że wśród wielkich nazwisk można wręcz przebierać (spotkacie tu wiele mordek z waszych ulubionych seriali, a także pierwszoligowe kinowe gwiazdy w małych drugoplanowych rólkach). Nie ma sensu wymieniać ich wszystkich, wspomnę tylko o największej ciekawostce, czyli udziale Carli Bruni, ówczesnej Pierwszej Damy Francji! O dziwo świetna z niej aktorka. Dla takiej obsady naprawdę warto poznać ten film!
Nie mam żadnych zastrzeżeń do "Midnight in Paris". Serio. To świetna produkcja, do której będę wracał jeszcze wiele razy.
Wniosek: Bardzo zabawny i pogodny film.