"Miss Sloane" ("Sama Przeciw Wszystkim")
O czym to jest: Lobbystka podejmuje się promowania ustawy kontrolującej dostęp do broni w USA.
Wniosek: Bardzo dobre kino. Wciąga.
Recenzja filmu:
Znacie "House of Cards"? Lubicie klimat politycznych zagrywek, tajnych układów i zakulisowych spisków? Jeśli tak, to mam coś dla was! "Miss Sloane" to jeden z lepszych politycznych thrillerów ostatnich lat, wartko nakręcony, świetnie zagrany i znakomicie wyreżyserowany. To jedna z tych historii, gdzie praktycznie nie ma akcji w standardowym rozumieniu tego słowa, ale świat polityki jest tak dynamicznie pokazany, że ogląda się go niczym kino wojenne!
Temat dostępu do broni w USA to ciężka sprawa. Nigdzie na świecie w strzelaninach nie ginie tyle osób, co w kraju Wuja Sama. W wielu hrabstwach ciężko kupić piwo czy prezerwatywy, ale za to każdy półgłówek bez problemu nabędzie karabin automatyczny. Wszystko dlatego, że w XVIII wieku autorzy amerykańskiej konstytucji zawali w niej prawo do posiadania i noszenia broni (co miało ułatwić formowanie milicji, niezbędnej do obrony nowonarodzonego państwa). I może to miało sens, gdy broń stanowiły szable, muszkiety czy pistolety skałkowe. Ale w świecie broni maszynowej prowadzi to tylko do jednego - masakry. Jak do tej pory nikomu, nawet prezydentom USA, nie udało się zmienić tego krwawego status quo. Czy uda się to samotnej lobbystce, która w walce o swoje nie bierze jeńców i nie przestrzega żadnych zasad?
Jessica Chastain - tytułowa panna Sloane - gra postać całkowicie pozbawioną sumienia niczym seryjny zabójca. Jej jedyny cel to zwycięstwo i nie cofnie się przed niczym, by je osiągnąć. Zaczynam coraz bardziej doceniać role Chastain i z uwagą śledzę jej aktorskie wybory. Nie dziwię się, że za "Miss Sloane" zyskała nominację do Złotego Globu. Dzięki niej ten film to niemalże teatr jednego aktora, ale ponieważ padło na wyszkoloną specjalistkę, Chastain udźwignęła ten ciężar. Co istotne, jej postać jest ogromnie wiarygodna - na pewno wielu z was, o ile pracowaliście choć raz w korporacji, poznało osoby o takim charakterze. Tylko zapewne nie tak skuteczne w tym, co robią.
Mam tylko jeden zarzut do "Miss Sloane". Po dwugodzinnym seansie wiemy już, jak tytułowa bohaterka robi to, co robi. Ale czemu to robi - to pozostaje tajemnicą. Film jedynie stawia pytania o źródła jej traum i motywacji, ale nie daje ani jednej podpowiedzi. Podejrzewam że był to celowy zabieg, by widz mógł sobie odpowiedzieć samodzielnie na brakujące wątki, ale mimo wszystko wolałbym, by twórcy rzucili na to nieco więcej światła. Niemniej, nie licząc tego detalu, "Miss Sloane" to wciąż doskonały film.
Wniosek: Bardzo dobre kino. Wciąga.