"Geostorm"

O czym to jest: Złoczyńcy przejmują kontrolę nad globalną siecią satelitów pogodowych.

geostorm film recenzja plakat abbie cornish

Recenzja filmu:

"Geostorm" jest najlepszym przykładem tego, by nie ufać recenzentom, którzy najczęściej w ogóle nie oglądali filmu, który opisują! Zeszłoroczny katastroficzny blockbuster (jeśli wierzyć recenzjom), miał opowiadać o globalnej mega-burzy, która niszczy cały świat. Guzik prawda! Owszem, sporo w tym filmie czynnika pogodowego, ale sceny niszczenia miast są tu zaledwie dodatkiem. "Geostorm" to tak naprawdę... przygoda w kosmosie.

W centrum fabuły znajdziemy gigantyczną, międzynarodową stację kosmiczną, z pokładu której grupa naukowców kontroluje globalną sieć satelitów pogodowych, zapobiegających gwałtownym burzom, suszom, powodziom i wszystkiemu temu, co na skutek zmian klimatycznych trapi naszą planetę. Bardzo mnie cieszy, że podobnie jak w "Life" i "The Cloverfield Paradox" twórcy pokusili się o ambitną wizję stacji kosmicznej mniej-więcej zgodnej z prawami fizyki. Mówiąc szczerze jestem zachwycony! Przekształcenie Przylądka Canaveral w pełnoprawny kosmoport, flota wahadłowców, międzynarodowa załoga... Uwielbiam takie klimaty! Oczywiście sporo w tym typowo hollywoodzkich głupot klasy wybuchy w kosmosie, bohaterowie dryfujący bez szwanku wśród milionów eksplodujących szczątków, etc., ale cóż - to tego typu kino, więc nie ma co się obrażać. Mimo wszystko część kosmiczna w "Geostorm" mnie nie zawiodła.

Gorzej z warstwą sensacyjną. W fabule mamy do czynienia z klasycznym spiskiem "złych sił", które przejmują kontrolę nad satelitami, by zniszczyć świat. Powstrzymać ich może tylko dzielny duet braci, który przy pomocy bojowej agentki Secret Service porwie Prezydenta USA, postrzela się z bandziorami, i w konsekwencji ocali świat. Wiem, że to nic oryginalnego, ale nie szkodzi. Gerard Butler w głównej roli jest wprawdzie sztywny niczym kawałek drewna, ale znakomicie nadaje się do tego typu kina (obejrzyjcie sobie "Olympus Has Fallen"). Jego młodszego brata zagrał Jim Sturgess, który zaimponował mi główną rolą w "The Way Back" i tym, że pięknie mówił po polsku bez śladu angielskiego akcentu! Jeśli mało wam tych nazwisk to dodam, że z drugiego szeregu wspierali ich legendarny Ed Harris (wyglądający ostatnio jak żywa śmierć) oraz Andy Garcia. 

Normalnie "Geostorm" dostałby u mnie ocenę trzech chomików, ale podwyższam o jeden ze względu na kosmiczne klimaty. Bardzo inspirujące. Chciałbym dożyć czasów, gdy ludzkość zbuduje coś takiego!

Wniosek: Całkiem niezła rozrywka.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger