"Community"
O czym to jest: Grupa życiowych rozbitków studiuje w college'u dla odrzutków.
Wniosek: Rewelacyjna zabawa formą i konwencją! Rozbawi każdego!
Recenzja serialu:
Jest dla mnie wielką zagadką, jakim cudem przez tyle lat nie słyszałem o tym serialu! A to przecież czyste złoto! Nie dziwię się, że ma status kultowej produkcji w USA. Jeśli chodzi o współczesne amerykańskie seriale komediowe, to w Polsce prym popularności wiedzie wciąż „The Big Bang Theory” (na spółkę z „Przyjaciółmi”). Tymczasem „Community”, w mojej ocenie, jest od nich zdecydowanie lepsze!
Jeśli chodziliście kiedykolwiek na studia, od razu złapiecie klimat produkcji. Akcja serialu dzieje się w college’u, ale nie takim zwykłym, bo tzw. „community college”. To coś w rodzaju „technicznego college’u”, który trwa zazwyczaj dwa lata i można by go w Polsce przyrównać do szkoły policealnej. Zaletą takich szkół w USA jest to, że są tańsze od klasycznego college’u, choć oczywiście ich poziom też jest odpowiednio niższy. Historia „Community” opowiada o takiej szkole dla wszelkiej maści odrzutków, życiowych rozbitków i dziwaków, którzy nawiązują ze sobą relacje quasi-rodzinne i wspólnie stawiają czoła przeciwnościom losu. Wszystko w komediowej konwencji rzecz jasna. Zestawienie głównych bohaterów produkcji zawiera: aroganckiego ex-adwokata wywalonego z pracy za sfałszowanie dyplomu, niespełnioną anarchistkę, kujonkę z problemem narkotykowym, ex-sportowca o mentalności kilkulatka, afroamerykańską „mamuśkę” po rozwodzie, podstarzałego milionera szowinistę oraz autystycznego nerda. Oryginalna gromadka, nieprawdaż? Doliczcie do tego transseksualnego dziekana i demonicznego wykładowcę z problemami psychicznymi, a macie przepis na szaloną jazdę bez trzymanki!
„Community” jest zabawne, i to oryginalnie zabawne, już od pierwszych scen. Dialogi, gra aktorska (dość wspomnieć, że jedną z ról gra kultowy Chevy Chase, a inną wschodząca gwiazda kina i estrady Donald Glover!), pomysły na odcinki – wszystko zagrało perfekcyjnie. Największą zaletą serialu jest błyskotliwy kolaż motywów popkultury, który zapewnia świeżość i oryginalność formy. Są więc epizody w konwencji kina akcji, horroru, science fiction, westernu, kryminału etc. Moimi ulubieńcami są odcinki „bitew paintballowych”, które – uwierzcie mi – są prawdziwymi krótkometrażowymi dziełami sztuki! A taki na przykład dwuodcinkowiec o bitwie miasta poduszek z miastem koców w konwencji dokumentu o wojnie secesyjnej zasłużył co najmniej na nagrodę Emmy!
Uwielbiam „Community” za bohaterów, humor i to, że nie traktują widza jak idioty, tylko jak inteligentnego, obeznanego z popkulturą odbiorcę. To pozycja bez dwóch zdań kultowa. Będę do niej wracał!
#SixSeasonsAndAMovie
Wniosek: Rewelacyjna zabawa formą i konwencją! Rozbawi każdego!