Rozpoczynamy nowy cykl na Jest Kultowo: o filmach (lub miniserialach) co nigdy nie powstały, choć moim zdaniem powinny. Pewnie wiecie, że uwielbiam produkcje nakręcone na faktach! Zdaję sobie sprawę, że rzadko da się przedstawić historyczne wydarzenia w relacji 1:1 - często forma filmowa wymaga wielu uproszczeń, skróceń czy też "podrasowania" rzeczywistych wydarzeń. Niemniej kluczowa jest esencja opowieści, która często potrafi oszołomić widza do tego stopnia, że aż nie chce się wierzyć, że naprawdę miała miejsce.
Ciekawostki historyczne to jedna z moich pasji, i gdybym tylko miał coś do powiedzenia w świecie filmu (byłbym producentem lub scenarzystą) to zrobiłbym wszystko, by przynajmniej niektóre znalazły się na ekranie! Pierwszą historią, którą chciałem się z Wami podzielić, jest opowieść o tzw. Zaginionej Kolonii, czyli pierwszej europejskiej osadzie w Ameryce Północnej, którą spotkał zadziwiający los.
|
Duchy kolonistów z Roanoke w serialu "Sleepy Hollow" |
Oczywiście określenie "pierwszej europejskiej osady" jest tu dość umowne - choćby dlatego że istnieją przesłanki by sądzić, by podobne próby podejmowali onegdaj Wikingowie na terenach dzisiejszej Kanady. Niemniej co bardziej oczytani ludzie, spytani kiedy pierwsi Anglosasi osiedlili się w Ameryce, wymienią zapewne Jamestown (1607 rok) lub pielgrzymów ze statku
"Mayflower" (1620 rok). Swoją drogą świetną ekranizacją historii założenia Jamestown i ówczesnych realiów jest film
"The New World" - czyli realistyczna wersja
"Pocahontas" (tak, ta historia miłości Johna Smitha i indiańskiej piękności wydarzyła się naprawdę). Tymczasem wcześniej, bo już w 1587 roku założono fort na wyspie Roanoke u wybrzeży obecnej Karoliny Północnej. Była to kolejna próba osadnictwa w tym miejscu, ale pierwsza w której znalazły się rodziny z dziećmi. Gubernatorem wyspy został John White, angielski kartograf i ilustrator, któremu zawdzięczamy bezcenne rysunki wyglądu i sposobu życia ówczesnych Indian. Wśród kolonistów była jego ciężarna córka Eleanor i jej mąż Ananias Dare. Wkrótce zresztą, już na amerykańskiej ziemi, Eleanor urodziła dziewczynkę, której nadano imię Virginia.
|
Romantyczna miłość Johna Smitha i Pocahontas w filmie "The New World" |
Stosunki z miejscowymi Indianami układały się coraz gorzej - poprzednicy kolonistów mieli na sumieniu spalenie wioski tubylców (co było karą za kradzież kubka) oraz morderstwo miejscowego wodza. Gdy John White dobijał do brzegu Roanoke, spodziewał się zresztą zastać tam grupę żołnierzy, zostawioną przez poprzedni statek. Zamiast tego napotkał spaloną osadę i jeden szkielet Europejczyka - zostawiony tam zapewne ku przestrodze. Mimo tego White, pewny swego, postanowił odbudować osadę w tym samym miejscu, ufny że tym razem wszystko skończy się dobrze. Jednak już po paru miesiącach, w świetle kończących się zapasów, musiał powrócić do Anglii celem zorganizowania wsparcia. Opuszczając kolonistów powiedział im, by w przypadku konieczności ucieczki z osady, wyryli na drzewach nazwę miejsca, do którego się udali. Gdyby groziło im niebezpieczeństwo, mieli dodatkowo wyryć znak krzyża.
Nie mógł wybrać gorszego momentu. Anglia uwikłana była w potężną wojnę z Hiszpanią - co znakomicie ilustruje film "Elizabeth: The Golden Age" (prezentując m.in. postać Waltera Raleigha, odkrywcy ziem obecnych stanów Karolina i Wirginia, a także fundatora pierwszej kolonii). W obliczu starć z legendarną hiszpańską Wielką Armadą każdy statek był na wagę złota, a angielska królowa Elżbieta miała na głowie inne rzeczy niż pomoc grupce kolonistów za oceanem. Ekspedycji udało się wyruszyć dopiero w 1590 roku. Po przybyciu na Roanoke okazało się, że z osady prawie nic nie zostało - domy zostały rozebrane, a ludzie zniknęli. Nie było widać śladów walki ani przemocy, nie było też ciał. Na jednym drzewie wyryto napis CRO, a na drugim - CROATOAN. Nie było jednak przy nich znaku krzyża. Słowo to oznaczało zarówno nazwę plemienia indiańskiego, jak i zamieszkałej przez nich wyspy położonej kilkadziesiąt kilometrów od Roanoke. Niestety White nie miał szansy sprawdzić tego tropu, jako że kapitanowie towarzyszących mu statków postanowili zająć się rabowaniem hiszpańskich okrętów na Karaibach i ani im w głowie było szukać ocaleńców.
|
Sir Walter Raleigh, angielski korsarz i fundator pierwszych kolonii w Virginii w filmie "Elizabeth: The Golden Age" |
Los kolonistów pozostaje nieznany po dziś dzień. Czy zostali zaatakowani i wymordowani przez Indian? A może przez Hiszpanów, o których wiadomo że kręcili się w tych okolicach? A może faktycznie, postawieni przed widmem głodu, uciekli i finalnie zasymilowani się wśród Indian? W amerykańskiej popkulturze często pojawiają się wątki paranormalne - dość wspomnieć telewizyjny film
"Wraiths of Roanoke" (znany także jako
"Lost Colony"), gdzie koloniści musieli się zmierzyć z indiańskimi upiorami. Wątek duchów z Roanoke pojawia się też w pierwszym sezonie serialu
"Sleepy Hollow".
A teraz epilog: w 1937 roku odnaleziono dziesięciokilowy kamień, położony nad brzegiem rzeki Chowan na północ od Roanoke. Wyryta na nim inskrypcja została rzekomo wyryta przez Eleanor, córkę Johna White'a. Treść informuje, że jej mąż Ananias Dare i córka Virginia Dare zmarli w 1591 roku. Jest tam też prośba do znalazcy kamienia o dostarczenie go w ręce Johna White'a. Dalsza treść jest skonstruowana jako list do White'a - Eleanor informuje, że wkrótce po jego odejściu nastał dwuletni okres wojen i głodu, podczas którego życie straciło wielu osadników. W pewnym momencie w okolicy pojawił się europejski statek (prawdopodobnie hiszpański). Indianie przerażeni możliwą zemstą Anglików uznali to za znak rozgniewania duchów, po czym zamordowali "ocalałą (bezpieczną?) siódemkę osób" - w tym Ananiasa i Virginię. Pochowano ich w masowym grobie, przy którym również wyryto podobną inskrypcję.
|
Osadnicy walczą z indiańskimi upiorami w filmie "Wraiths of Roanoke" |
Naukowcy badający kamień nie są w stanie potwierdzić lub zaprzeczyć jego autentyczności - badania geologiczne, pisownia czy technika rycia zgadzają się wprawdzie z ówczesnymi realiami, choć nie można też wykluczyć bardzo umiejętnego fałszerstwa. W kolejnych latach pojawiło się zresztą wiele innych podobnych kamieni, tzw. Dare Stones (od nazwiska Ananiasa i Virginii), którym faktycznie udowodniono fałszerstwo. Jednak w przypadku pierwszego kamienia z 1937 roku po dziś dzień występuje duże prawdopodobieństwo autentyczności.
Dużo dałbym, żeby zobaczyć film lub miniserial o losach Jamesa White'a i jego rodziny! Chciałbym by był nakręcony z taką dbałością o szczegóły jak
"The New World", tyle że bez wątku romantycznego. Jest tu wszystko czego możemy chcieć: wyraźni protagoniści, tajemnica, wojna, mierzenie się z przeciwnościami losu... Nawet i wątek mistyczny się zmieści! Aż dziw że Hollywood nie wzięło się jeszcze za tą opowieść. Trzymam kciuki, by jeszcze za mojego życia ktoś wpadł na ten pomysł!