"Captain Phillips" ("Kapitan Phillips")
O czym to jest: Somalijscy piraci porywają amerykański statek handlowy.
Wniosek: Może być. 100% Toma Hanksa.
Recenzja filmu:
Dziś parę słów o kinie popcornowym, ale innego rodzaju. "Captain Phillips" - co mu się chwali - porusza tematykę współczesnego piractwa, powszechnego zwłaszcza w Somalii. Wbrew pozorom piraci nie są kolorowi i weseli jak Jack Sparrow w "Piratach z Karaibów" - w rzeczywistości to bardzo groźne, zdesperowane typy spod ciemniej gwiazdy. Jednym słowem złodzieje i mordercy, tyle że poruszający się obecnie szybkimi motorówkami. Nie bez powodu w dawnych czasach każdego schwytanego pirata natychmiast zabijano. Wszyscy marynarze wiedzieli, że jeśli kiedyś to oni trafią w ręce piratów, nie będą mogli liczyć na żadną litość.
Widząc w obsadzie Toma Hanksa mogłem się spodziewać, jakiego rodzaju filmem jest "Captain Phillips". No i rzecz jasna nie byłem zaskoczony. Tom Hanks w perfekcyjny sposób ponownie zagrał Toma Hanksa, co robi zresztą sukcesywnie od wielu lat (za wyjątkiem "Forresta Gumpa", gdzie zagrał Forresta Gumpa). Trzeba mu oddać, że jest bardzo konsekwentny w kreowaniu postaci, nieprawdaż? Oprócz niego w obsadzie pojawił się Barkhad Abdi jako somalijski pirat, nagrodzony za tą rolę Oscarem (prawdopodobnie w uznaniu za półprzytomny wygląd przez cały film). Przyznaję oczywiście, że dzięki temu jest bardzo wiarygodnym ekranowym piratem, ale aby ocenić jego umiejętności aktorskie, warto by zobaczyć jakiś inny film z jego udziałem. Bo równie dobrze to może być jego naturalny stan...
Ale nie bądźmy tacy okrutni! "Captain Phillips" trzyma tempo, nakręcony jest bardzo realistycznie, niemal jak dokument (ujęcia z ręki, kołyszący się pokład etc.). W ramach zarzutów wspomnę jedynie, że zawiera troszkę za dużo kultu US Navy i operatorów SEALS - ja wprawdzie lubię takie rzeczy, ale bez powiewającej amerykańskiej flagi, bo wtedy robi się zbyt kukurydzianie. Nadto przewidywalna końcówka (i tu zaznaczam: specjalnie nie znałem wcześniej autentycznej historii, żeby się nie sugerować) trochę zepsuła mi frajdę z oglądania. Ale nie można mieć wszystkiego.
Polecam ten film do jednokrotnego obejrzenia, choćby po to, by poznać obraz współczesnych piratów. A jak ktoś lubi Toma Hanksa, tym lepiej będzie się bawił.
Wniosek: Może być. 100% Toma Hanksa.