"Rise of the Planet of the Apes" ("Geneza Planety Małp")
O czym to jest: Naukowcy tworzą inteligentnego szympansa.
Wniosek: Niezłe jak na reboot całej serii. Chcę drugą część!
Recenzja filmu:
"Planetę Małp" pamiętam z dzieciństwa i pamiętam, że zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie. Dlatego też z pewną dozą rezerwy podszedłem do reboota w postaci "Rise of the Planet of the Apes", kręconego tym razem chronologicznie (a więc, z tego co pamiętam, jest to remake czwartej części oryginalnej sagi). Mamy zatem super-inteligentnego szympansa Cezara, modyfikacje genetyczne i stworzenie nowej rasy humanoidów na Ziemi, a co za tym idzie - początek walk między małpami i ludźmi. Wyszła z tego całkiem przyzwoita historia SF, choć nie brakuje jej dużej ilości niedociągnięć fabularnych.
Piętą achillesową filmu jest to, że doskonale wiemy dokąd zmierza fabuła, a co za tym idzie staje się ona przewidywalna: Cezar się uczy, Cezar się buntuje, Cezar wywołuje powstanie. Cała pierwsza połowa filmu wydaje się więc zrobiona z przymusu, "bo trzeba to i to pokazać", a widz tylko czeka, aż w końcu gnębione szympansy odpłacą sadystycznemu Draco Malfoyowi z "Harry'ego Pottera" pięknym za nadobne. Faktem jest, że miło ogląda się powstawanie narodu małp oraz końcową rozwałkę na moście Golden Gate (mimo ogromnych podobieństw do "King Konga"). I z tego powodu jestem nawet w stanie przełknąć nienaturalną komunikację i sojusz między szympansami, gorylami i orangutanami (wiem, że ten wątek przywędrował z oryginalnego filmu, ale mimo wszystko widzowi z ogólną wiedzą biologiczną trudno przejść z tym do porządku dziennego). Ciężko oglądało się też wodniste oczy Jamesa Franco, który do tej pory sprawdził się jak dla mnie jedynie jako Tristan w "Tristanie i Izoldzie" (tam wodniste oczy były jak znalazł). Za to jak zwykle czapki z głów dla wspaniałego Andy'ego Serkisa i jego oszałamiającego performance capture Cezara. Prywatnie przekazuję też ogromne ukłony za smaczek z astronautami (kto zna oryginał, ten wie) oraz - oczywiście - za występ Rodney'a McKaya ze "Stargate Atlantis"!
Sądząc po trailerach do "Dawn of the Planet of the Apes", dzięki podwalinom tego filmu możemy otrzymać rewelacyjne falloutowe kino. Jeśli tak się stanie, będę zachwycony. Potem jeszcze tylko dokręcić remake z astronautami, walnąć na końcu sami-wiecie-jaką scenę i jaki cytat, i będę w niebie. Oby tak dalej.
Wniosek: Niezłe jak na reboot całej serii. Chcę drugą część!