"Snowpiercer" ("Snowpiercer: Arka Przyszłości")

O czym to jest: Ostatni pociąg jedzie przez postapokaliptyczny świat.

arka przyszłości recenzja filmu evans swinton hurt

Recenzja filmu:

"Snowpiercer" to prawdziwe dzieło międzynarodowe. Grany (w większości) po angielsku, nakręcony przez Koreańczyków w Czechach, oparty na francuskim komiksie. Nieźle, prawda? Najnowszy owoc kina falloutowego przenosi nas do zamarzniętej rzeczywistości Ziemi-śnieżki skutej wszechobecną epoką lodowcową, gdzie jedynym co utrzymuje ludzkość przy życiu jest turbopociąg, jadący bez przerwy dookoła planety. Wśród pasażerów znajdziemy Kapitana Amerykę, Johna Hurta, Tildę Swinton, Ewena Bremnera oraz Eda Harrisa. Wow. Aż dziw, że ekran nie eksplodował od takiej ilości nazwisk!

Mamy więc garść znanych aktorów, pociąg pełen wariatów, realia postapo i co dostajemy? Całkowicie odrealnione, surrealistyczne kino z elementami lewicowej ideologii. Jakbym nie wiedział, mógłbym zgadywać w ciemno, że pomysł wyszedł od Francuzów. Wadą filmu jest wyjątkowo słaby marketing, np. beznadziejny trailer, który początkowo zniechęcił mnie do obejrzenia tej produkcji. "Snowpiercer" jest na szczęście lepszy niż jego trailer, ale wciąż mu daleko do takich arcydzieł gatunku jak np. "Droga". Jest to nawet bardziej science fiction niż fallout, choć kostiumy i charakteryzacja są pierwszorzędne. Osobiście wolę filmy mniej metaforyczne, a bardziej realistyczne, zwłaszcza jeśli chodzi o postapokalipsę. Ale doceniam metaforę pociągu jako ludzkiej cywilizacji - trzeba przyznać, że była aż nadto czytelna. 

Ogląda się to nieźle i z zainteresowaniem czeka na końcową decyzję głównego bohatera. Może i pewnych rzeczy człowiek się spodziewa, ale trudno. Techniczna biegłość filmu na szczęście rekompensuje fabularne braki. Kapitan Ameryka robi co może, aby być do siebie niepodobny - wyszło mu to całkiem poprawnie, za co dziękuję. John Hurt oczywiście robi to, co potrafi najlepiej (i co robił na długo przed Seanem Beanem), ale całkowitą i totalną miazgą dla mózgu jest gra obrzydliwej w swej postaci Tildy Swinton i ześwirowanego Eda Harrisa. Szacunek! W ogóle jeśli dobrze się przypatrzymy, w tym pociągu nie ma normalnych ludzi, tylko same czuby. Ale jakbyście jechali osiemnaście lat w pociągu bez chwili przerwy, to też byście oszaleli...

Wniosek: Niezłe, choć mogło być lepsze.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger