"The Hundred-Year-Old Man Who Climbed Out the Window and Disappeared" ("Stulatek, Który Wyskoczył Przez Okno i Zniknął")
O czym to jest: Szwedzki stulatek kradnie gangsterom walizkę pełną gotówki.
Recenzja filmu:
Szwedzki film "Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann" reklamowany był jako europejska odpowiedź na "Forresta Gumpa". I, jak to zwykle bywa, gdy coś jest reklamowane jako podróbka oryginału, jest od niego gorsze. Co wcale nie oznacza, że jest to film zły. Jest niezły. Ale szwedzki.
Szwedzkość filmu stanowi o jego egzotyce, co z całą pewnością dodaje mu też smaczku. Ale jednocześnie zderza nas ze stosunkowo mało znaną mentalnością i kulturą Szwedów (zabawny fakt - dzięki Hollywood znamy Amerykanów lepiej niż Szwedów, mimo że ci drudzy są ledwie parę godzin rejsu promem od nas). Niemniej jeśli lubicie miejscami czarny i zdecydowanie absurdalny humor w stylu komedii pomyłek, to ten film jest dla was - choć przyznaję, nie jest pozbawiony wad. To ekranizacja bardzo popularnej książki o tym samym tytule i jak to często bywa, książka jest niestety o wiele lepsza. Film (z racji braku miejsca) pomija bardzo dużo wątków z przygód Allana Karlssona, m.in. wyprawę do Chin, przejście przez Himalaje, uwięzienie w Iranie, Koreę Północną oraz życie na wyspie Bali. Porządnie przedstawiono w zasadzie tylko wojnę domową w Hiszpanii i gułag we Władywostoku. Mam wrażenie, że przydałby się do tej historii sprawniejszy scenarzysta, bo w dwóch godzinach czasu ekranowego dało się zmieścić znacznie więcej treści.
Mam też zastrzeżenia co do przedstawienia przygód stuletniego Karrlsona, uciekającego z domu opieki. Cieszę się, że z jego drużyny zostały wszystkie postacie prócz jednej (no i psa), ale reżyserowi zabrakło na nie pomysłu. Nawet Gunilla, która powinna być samograjem, ginie gdzieś na trzecim planie. Tak naprawdę z towarzyszy Allana broni się tylko Julius, a kto czytał książkę ten wie, że z innych postaci też dałoby się coś wyciągnąć. Dobrze, że przynajmniej Herbert jest na poziomie! Niestety "Stulatek" jako film jest nieco pozbawiony dynamiki i gdyby nie świetny pomysł na fabułę, ciężko byłoby skupić na nim uwagę przez bite dwie godziny.
Mam też zastrzeżenia co do przedstawienia przygód stuletniego Karrlsona, uciekającego z domu opieki. Cieszę się, że z jego drużyny zostały wszystkie postacie prócz jednej (no i psa), ale reżyserowi zabrakło na nie pomysłu. Nawet Gunilla, która powinna być samograjem, ginie gdzieś na trzecim planie. Tak naprawdę z towarzyszy Allana broni się tylko Julius, a kto czytał książkę ten wie, że z innych postaci też dałoby się coś wyciągnąć. Dobrze, że przynajmniej Herbert jest na poziomie! Niestety "Stulatek" jako film jest nieco pozbawiony dynamiki i gdyby nie świetny pomysł na fabułę, ciężko byłoby skupić na nim uwagę przez bite dwie godziny.
Trudno coś więcej napisać o tym filmie, by nie popsuć wam radości oglądania. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że miło jest spotkać dosyć lekkie, ale wcale niebanalne kino europejskie. Jednak sporo mu brakuje, by można go nazwać kinem światowym. Niemniej polecam wszystkim na spokojne, relaksacyjne wieczory.