Filmowe podsumowanie roku 2014
W ramach postanowień noworocznych rok temu postanowiłem regularnie co tydzień chodzić do kina. I słowa dotrzymałem. W 2014 roku byłem w kinie 37 razy. Z tych 37 filmów jakie widziałem trafiły się prawdziwe perełki, ale też i potworne gnioty. Mieliśmy kilka wielkich tytułów za setki milionów dolarów, ale też i filmy skromniejsze, ale nie mniej przez to dobre. Co zatem warto obejrzeć, a co nie? Co jest kultowe, a co jest szmirą, o której należy jak najprędzej zapomnieć?
NAJLEPSZY FILM ROKU 2014:
"The Grand Budapest Hotel" - zabawny, inteligentny, cudownie zagrany, ale też niezwykle bogaty. Film kultowy.
NAJGORSZY FILM ROKU 2014:
"47 Ronin" - tak zły, że aż chce się płakać. Okropnie nakręcony, okropnie zagrany. Gniot do sześcianu.
NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE ROKU 2014:
"Guardians of the Galaxy" - zadzwiająco dobry jak na nieco wyświechtane filmy Marvela. Nowe otwarcie cyklu i promesa pozytywnych zmian na przyszłość.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE ROKU 2014:
"Godzilla" - trailer obiecywał tak wiele, a dostaliśmy taką szmirę. Zmarnowana okazja na świetny, wartki film o super-potworze. Szkoda.
POZOSTAŁE FILMY WARTE OBEJRZENIA:
* "Noah"
* "Ida"
POZOSTAŁE FILMY BĘDĄCE STRATĄ CZASU:
* "Fury"
* "Lucy"
Tym samym rozpoczynamy filmowy rok 2015. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić!