"The Judge" ("Sędzia")
O czym to jest: Adwokat wraca do rodzinnego miasteczka, by bronić ojca sędziego, oskarżonego o morderstwo.
Recenzja filmu:
Dawno nie widziałem dobrego filmu prawniczego. Kiedyś był to całkiem popularny gatunek kina, w którym standardowo mieliśmy dobrego adwokata kontra żądnego krwi prokuratora. "Sędzia" jest w zasadzie powrotem do klasyki, z tą różnicą, że w tym wypadku oskarżonym jest sam sędzia, a nie zwykły szary człowiek.
I trzeba przyznać, że wyszło to całkiem nieźle. Interesującą rzeczą było obsadzenie Roberta Downey Jr. w roli głównej. Po jego spektakularnym powrocie z narkotykowego niebytu, widzowie kojarzą go głównie jako rewelacyjnego Tony'ego Starka, czyli Iron Mana z "Marvel Cinematic Universe". Tymczasem tu aktor udowadnia, że stać go na więcej niż tylko jedną rolę życia (i trochę szkoda, że na używki stracił tyle lat, a my tyle jego potencjalnych wcieleń). Tytułowego sędziego - ojca głównego bohatera - gra weteran kina Robert Duvall i jest to chyba jego najlepsza rola od czasów "Deep Impact". Miło wiedzieć, że ten stary weteran wciąż jest na chodzie. Lubię filmy z dobrze dobranym duetem bohaterów, a na dodatek w roli krwawego prokuratora wspomaga ich Billy Bob Thornton, ostatnio specjalizujący się w rolach złych typów (nie jest aż tak genialny jak w "Fargo", ale stara się jak może).
"Sędzia" to porządny kawałek kina. Bez fajerwerków i bez rozczarowań. Ciekawy, wartki, po prostu dobry film, do jakiego warto czasem wrócić. Polecam na spokojne wieczory.
Wniosek: Dobry film. Po prostu.