"We Have a Pope" ("Habemus Papam - Mamy Papieża")

O czym to jest: Konklawe wybiera Papieża, który wcale nie chce nim zostać.

habemus papam mamy papieża recenzja filmu plakat jerzy stuhr

Recenzja filmu:

W ramach zgłębiania tematyki kina europejskiego sięgnąłem po nakręconą kilka lat temu włoską komedię "Habemus Papam". Nie ukrywam, że dowiedziałem się o niej śledząc filmografię Jerzego Stuhra, który zagrał tam istotną rolę drugoplanową (i do tego mówił po włosku!). Ale i sama tematyka wydawała się być interesująca - konklawe dokonuje wyboru nowego Papieża, który niekoniecznie jest zachwycony czekającą go misją...

Jaki to jest film? Dziwny. Nie wiem czy dlatego, że jest włoski, ale niewątpliwie jest inny od spotykanego na co dzień kina. Owszem, jest to komedia, ale taka trochę smutna. Z jednej strony mamy garść wysublimowanych gagów (np. orszak kardynałów gubiący się w litanii świętych czy też mistrzostwa świata w siatkówce kardynałów), ale jednocześnie ogarnia nas niewypowiedziane współczucie dla głównego bohatera. Biednego kardynała, który nie jest w stanie udźwignąć godności Papieża, przeżywając na tym tle głęboki kryzys emocjonalny i osobowościowy (skojarzenia z Franciszkiem są chyba uzasadnione). Pojawia się więc psychoanalityk, żona psychoanalityka, wesoła grupa teatralna, gwardia szwajcarska i zestresowany rzecznik Watykanu w osobie Jerzego Stuhra. Cała ta plejada postaci próbuje zrobić wszystko, by Papież z godnością przyjął wybór konklawe... A jak to się kończy?

Cóż, wraz z ostatnim ujęciem poczułem smutek z powodu tego, co zobaczyłem na ekranie. Nie wiem, czy taka była intencja reżysera, czy może po prostu ja to tak odczytałem. Podejrzewam, że mogłem nie złapać części wewnątrz-włoskich (czy wewnątrz-watykańskich) żartów, ale trudno. Przynajmniej się trochę ukulturalniłem. Ale raczej do tego filmu nie wrócę.

Wniosek: Smutna komedia i trochę dziwna. 


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger