"Wyjście Awaryjne"
O czym to jest: Naczelniczka gminy zrobi wszystko, by uchronić rodzinę przed skandalem towarzyskim.
W ramach eksploracji kina rodzimego sięgnąłem po starą PRL-owską komedię "Wyjście Awaryjne". Nie ukrywam, że zrobiłem to głównie z powodu nakręcenia tego dzieła w Psarach - mojej rodzinnej miejscowości - choć sam film też ma niezłe recenzje i w niektórych kręgach uchodzi za kultowy. Czy słusznie?
W ramach eksploracji kina rodzimego sięgnąłem po starą PRL-owską komedię "Wyjście Awaryjne". Nie ukrywam, że zrobiłem to głównie z powodu nakręcenia tego dzieła w Psarach - mojej rodzinnej miejscowości - choć sam film też ma niezłe recenzje i w niektórych kręgach uchodzi za kultowy. Czy słusznie?
Cóż, nazwanie go kultowym to oczywiście przesada, ale na szczęście nie jest taki zły. Zawiera niestety wszystkie mankamenty polskiego kina, na czele z tym, że jest tragicznie udźwiękowiony. Oglądanie go stanowiło prawdziwy horror - miejscami trzeba było się naprawdę wysilić, by zrozumieć co mówią aktorzy. Na szczęście fabuła nie okazała się ani toporna, ani martyrologiczna, głównie dlatego, że film jest prostą komedią (a te Polakom zawsze wychodziły). Niezbyt wyszukaną, bo klasyczną komedią pomyłek, ale za to lekką i przyjemną. Akcja "Wyjścia Awaryjnego" opowiada o losach naczelniczki gminy (czyli przekładając na czasy współczesne pani wójt), która w trosce o reputację córki w pozamałżeńskiej ciąży, postanawia za wszelką cenę wydać ją za mąż, zanim dojdzie do rozwiązania. Oczywiście wiąże się to z dosłownym zakupem przypadkowego pana młodego, który (tak się złożyło) dopiero co wyszedł z więzienia... Dalej możecie sobie wyobrazić, jak przebiega akcja. Nie ma tu nic nowego, ale czasem człowiek lubi sobie obejrzeć kolejną kalkę starego motywu. To żaden wstyd.
Przyznaję dużo punktów za fajną grę aktorską. Bożena Dykiel jako naczelniczka gminy brawurowo szaleje na ekranie, a Krzysztof Kowalewski jako podkochujący się w niej komendant milicji również daje znakomity popis talentu aktorskiego. Myślę nawet, że Smarzowski kręcąc swoje "Wesele" wziął kilka pomysłów właśnie z "Wyjścia Awaryjnego". Cóż, polska wieś niewiele się zmieniła przez te kilkadziesiąt lat. Albo i kilkaset.
Wniosek: Przyjemna komedia, choć nieco zakurzona.