"Galavant"
O czym to jest: Słynny rycerz Galavant i jego przygody w rytmie musicalu.
Recenzja serialu:
Przy okazji filmu "The Princess Bride" wspominałem, jakim kultem cieszy się ta produkcja w USA. Nie mam żadnych wątpliwości, że także dzięki niej powstał serial "Galavant", czyli musical fantasy i jednocześnie parodia tego gatunku. Widziałem w swoim życiu trochę musicali, dlatego mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że "Galavant" to rewelacyjna produkcja!
Jedyne na co mogę się poskarżyć, to okazjonalny humor niskich (czasem bardzo niskich) lotów. Ale pamiętajmy, że serial jest kierowany docelowo do amerykańskich rodzin, czyli poziomem finezji plasuje się gdzieś pomiędzy "Shrekiem" a "Robin Hoodem: Facetami w Rajtuzach". Oznacza to proste prawdy, proste charaktery postaci, ale jednocześnie też satyryczny pazur i sporo puszczania oka do starszego widza. Mamy tu masę nawiązań do najsłynniejszych produkcji fantasy, z "Grą o Tron" i połową bajek Disney'a na czele. Na szczęście niektóre gagi są naprawdę udane, a i czas emisji (odcinki mają po 22 minuty) sprzyja dobrej rozrywce. Nikt specjalnie nie wysila się nad kostiumami czy scenografią, ale to jest zaleta parodii - wszystkie niedoróbki można dać na karb wyśmiewania konkurencji. O ile "Gra o Tron" jest na jednym biegunie fantastyki, to "Galavant" stanowi jej przeciwieństwo w każdym aspekcie. I dlatego mi się podoba!
Serial ma dwa potężne silniki, które rozpędzają go do prędkości światła. Pierwszym jest to, co w musicalach najważniejsze - muzyka! Melodie są chwytliwe, piosenki zabawne, a aktorzy śpiewają czysto, pewnie i z werwą (nic dziwnego, połowa z nich to aktorzy stricte musicalowi). Główny motyw jest na tyle przyjemny i prosty, że widz chce go śpiewać razem z obsadą. A przecież o to w musicalach chodzi (twórcy "Nędzników" - na kolana i patrzeć jak to się robi)! Drugą siłą napędową "Galavanta" jest gra aktorska. Postacie są fantastycznie dobrane, prezentujące klasyczne stereotypy, ale z ogromnym dystansem do siebie. Tytułowy Galavant - przystojny i arogancki, król Richard - podstarzały i złośliwy, królowa Madalena - zła i wyrachowana, księżniczka Isabella - piękna i naiwna etc. Jednocześnie wszystkie postacie mają znakomity talent komediowy, z królem Richardem na czele (ta kreacja moim zdaniem warta jest nagrody Emmy). To po prostu samograj!
"Galavanta" powinno się znać, zwłaszcza że to tylko dwa krótkie sezony. Finał historii jest bardziej niż satysfakcjonujący, więc nic tylko siedzieć, oglądać i śpiewać!
Wniosek: Znakomita rozrywka, nie tylko dla fanów musicali.