"Agora"
O czym to jest: Historia życia Hypatii, filozofki i astronomki w IV-wiecznej Aleksandrii.
Wniosek: Niezły i głęboki film. Kontrowersyjny we właściwy sposób.
Recenzja filmu:
Mało kto wie o tym filmie. Szkoda, bo "Agora" stanowi świetny przykład głębokiego, dojrzałego kina europejskiego o rozmachu na hollywoodzkim poziomie. Nie dość, że wygląda świetnie (scenografia, kostiumy, efekty specjalne), to jeszcze opowiada o ważnych społecznie kwestiach. Na dodatek jest oparta na faktach, co tym bardziej podkreśla moje przekonanie, że każdy Europejczyk powinien znać tę produkcję.
W pewnych aspektach "Agora" przypominała mi "Medicusa". W obydwu historiach główną oś fabuły stanowi starcie fanatyzmu z nauką, czy raczej starcie barbarzyństwa z humanizmem. Ciemne, prymitywne masy (w "Agorze" są nimi chrześcijanie, w "Medicusie" islamiści) w imię Boga niszczą wszystko, co nie zgadza się z ich ideologią. Nieliczne jednostki, takie jak Hypatia ("Agora") czy Awicenna ("Medicus"), tracą przez to cały intelektualny dorobek, który przecież docelowo posłużyłby wspaniałemu rozwojowi całej ludzkości. Taki bieg rzeczy niestety powtarza się od tysiącleci, jest też aktualny dzisiaj w krajach islamskich czy owładniętej prawicowym szaleństwem Polsce. Wszystko zgodnie z zasadą Hegla: jeśli fakty stają przeciwko teorii/ideologii/religii, tym gorzej dla faktów.
Tyle o przesłaniu, teraz o sprawach technicznych. Wizja Aleksandrii u szczytu rozwoju w IV wieku jest bardzo wiarygodna. To chylący się ku upadkowi helleński świat, w którym upada również Imperium Rzymskie, powoli trawione od środka przez chrześcijaństwo. Hypatia grana przez Rachel Weisz to postać tragiczna - kobieta w męskim świecie, za wszelką cenę starająca się ocalić wolność ciała i umysłu. Jako prawdziwa intelektualistka stoi ponad przyziemnymi sprawami zwykłych ludzi, co jest zarzewiem zarówno jej triumfu, jak i nieuchronnej klęski. Bardzo lubię Rachel Weisz, choć przyznaję, że aktorką pierwszej klasy to ona nie jest. Ale jest poprawna, a to wystarczy. Na drugim planie przewija się młody Oscar Isaac, dający tu przebłyski nadchodzącego geniuszu aktorskiego. Cała reszta, w tym sceny batalistyczne, wypada zadowalająco nawet dla doświadczonego widza.
Podobało mi się. Za jakiś czas wrócę do tego filmu i cieszę się, że jest u mnie w kolekcji. Żałuję jedynie, że jest stosunkowo trudny do zdobycia na polskim (i światowym) rynku. Ale tak to bywa z prawdziwymi filmami niepokornymi.
Wniosek: Niezły i głęboki film. Kontrowersyjny we właściwy sposób.