"Ticky Tacky"
O czym to jest: Bogacz mści się na ludziach, którzy go zdradzili.
Wniosek: Znakomita krótkometrażówka. Oscar Isaac jak zwykle w formie!
Recenzja filmu:
Na naszym blogu zajmujemy się głównie produkcjami związanymi z popkulturą i rzadko zaglądamy do repertuaru festiwali filmowych, czy też niezależnych wytwórni. Ale czasem warto się pochylić nad takim kinem, by wyłowić prawdziwą perełkę! "Ticky Tacky" to piętnastominutowy film krótkometrażowy z Oscarem Isaaciem w roli głównej. Jeśli regularnie czytacie nasze recenzje to wiecie zapewne, że śledzimy jego karierę z dużą uwagą. Jak do tej pory żadna z jego ról, czy to w dramatach, czy to wysokobudżetowych produkcjach (a nawet teledyskach), nie przyniosła nam rozczarowania. I oby tak dalej!
"Ticky Tacky" to krótka historia o bogaczu imieniem Lucien, który dowiaduje się o zdradzie swojej dziewczyny z jego własnym kuzynem. Wzywa więc obydwoje do swojego biura... No i się zaczyna! W piętnastu minutach na ekranie teoretycznie nie można zmieścić za wiele treści, ale dzięki znakomitej grze aktorskiej gwarantuję, że nie potrzebujecie więcej, żeby się znakomicie bawić. Moje serce (poza Isaaciem) podbił młodziutki Julian Shatkin w roli złowieszczego bandziora Gabriela. Dziesięciolatek pełniący rolę goryla? Idealne na groteskę!
Rzecz jasna nie traktujcie "Ticky Tacky" na poważnie, tylko dajcie się ponieść rozrywce i zabawie formą. Dobre produkcje festiwalowe, nakręcone z luzem i kierowane do inteligentnego widza, potrafią być prawdziwą frajdą. A właśnie tego oczekujemy od kina!
Wniosek: Znakomita krótkometrażówka. Oscar Isaac jak zwykle w formie!