"Hugo" ("Hugo i Jego Wynalazek")

O czym to jest: Historia początków kinematografii opowiedziana w konwencji baśni.

hugo i jego wynalazek film recenzja scorsese buttefield cohen

Recenzja filmu:

Kto by pomyślał, że Martin Scorsese nakręci klimatyczną, podnoszącą na duchu opowieść familijną? "Hugo" to klasyczna baśń, w której młody bohater (fenomenalny Asa Butterfield), musi rozwiązać zagadkę, która odmieni życie zarówno jego, jak i wszystkich dookoła. I jak przystało na tego typu historię, jest to film zarówno nudny, jak i niezwykle piękny, z magią iskrzącą z każdego ujęcia kamery. Nic dziwnego, że dostał aż pięć Oscarów, choć głównie w kategoriach technicznych - zaręczam, że jest na co popatrzeć.

A teraz trochę faktów. Georges Méliès był francuskim reżyserem, który u zarania XX wieku praktycznie stworzył kino science fiction i fantasy. Był prekursorem stosowania efektów specjalnych, dynamicznego montażu, a także kolorowania czarno-białych filmów. Nakręcił ponad pięćset produkcji, z których niestety wiele zaginęło w zawierusze I wojny światowej i jej następstwach. Méliès popadł w biedę i zapomnienie, jednak na szczęście pod koniec życia powrócił z niebytu, na powrót zajmując zasłużone miejsce w annałach europejskiej (i światowej) kinematografii. A jak to się stało? O tym właśnie opowiada "Hugo". I choć film stosuje narrację i konwencję baśni, nie ma tu elementów nadprzyrodzonych, zatem wszystko (teoretycznie) mogło się zdarzyć naprawdę. Ale tym razem fakty nie mają aż takiego znaczenia. Podobnie jak w filmach Mélièsa, tu również zaciera się granica między rzeczywistością a fikcją. Dokładnie jak w filmach Terry'ego Gilliama, który bez ogródek nazywa twórczość Mélièsa swoim największym źródłem inspiracji.

Ben Kingsley, jak na wielkiego aktora przystało, tworzy fantastyczną kreację francuskiego reżysera, wiarygodnego zarówno pod względem wizualnym, jak i charakterologicznym. Równie świetny jest Sasha Baron Cohen w roli zaciętego inspektora Gustave'a, bezwzględnie tropiącego młodych włóczęgów na paryskim dworcu Montparnasse. Do tych składników Scorsese dodał szczyptę przyprawy w postaci konwencji steampunk (a dokładniej: clockpunk), która czyni "Hugo" wizualnie imponującym arcydziełem. Zwłaszcza dla kogoś, kto lubi takie kino!

Polecam do oglądania nawet najmłodszym widzom, choć starsi pewnie mogą się trochę nudzić. Ale akcja i tempo nie zawsze są potrzebne. Czasem wystarczy po prostu magia srebrnego ekranu.

Wniosek: Czegoś tu brakuje, ale to i tak magiczne, piękne kino.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger