"Ostatnia Rodzina"

O czym to jest: Prawdziwa historia niezwykłej rodziny Beksińskich.

ostatnia rodzina film recenzja beksiński seweryn ogrodnik chyra

Recenzja filmu:

Porozmawiajmy przez chwilę o filmie „Ostatnia Rodzina”, bo jest o czym. Zbigniew Beksiński był wybitnym malarzem, tworzącym surrealistyczne, makabryczne obrazy, przypominające wizje z najlepszych horrorów science fiction i fantasy. Jego syn Tomasz Beksiński był cierpiącym na depresję samotnikiem, a przy tym wybitnym tłumaczem języka angielskiego i dziennikarzem radiowym. Obydwu spotkał tragiczny koniec rodem z powieści, który wręcz prosił się o to, by nakręcić film. I nareszcie! 

Polskie kino zdobywa u mnie coraz więcej punktów. „Ostatnia Rodzina” to historia relacji w trójkącie ojciec-matka-syn (plus dwie babcie), która mogłaby się wydarzyć w każdym polskim domu. Los chciał, że Beksińscy byli przeciętną, mieszkającą w bloku rodziną, a jednocześnie wybitnymi artystami, mającymi trudności z odnalezieniem się w rzeczywistości. Reżyserowi udało się nakręcić znakomity dramat, ilustrujący zarówno wewnętrzne zmagania bohaterów, jak i zmieniającą się wokół rzeczywistość od lat 70. po początek XXI wieku. Nie brakuje przy tym sporej dawki czarnego, wisielczego humoru, bez którego obydwaj Beksińscy nie byliby w stanie osiągnąć tak wiele. 

Im jestem starszy, tym bardziej doceniam polskich aktorów i żałuję jedynie, że tak rzadko mają okazję wykazać się w wybitnych produkcjach. Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik i Aleksandra Konieczna zagrali wręcz porażająco, ani na chwilę nie wychodząc z roli, tak zresztą podobnych do prawdziwych postaci Beksińskich. Znakomitym posunięciem było wplecenie do filmu archiwalnych nagrań z prawdziwymi Beksińskimi, przez co zatarła się granica między kinową fikcją, a rzeczywistością (inną sztuczką było cytowanie przez aktorów prawdziwych wypowiedzi – zobaczcie sobie na YouTube oryginalny wywiad Jagielskiego z Tomkiem Beksińskim i porównajcie z wersją filmową). „Ostatnią Rodzinę” ogląda się trochę jak dokument, dzięki czemu widzowie mogą łatwiej zrozumieć, o co w tej historii chodziło. 

Myślę że każda rodzina ma w sobie trochę z Beksińskich – moja na pewno. A może po prostu każda rodzina jest taka sama, niezależnie od tego, kim są jej członkowie? To ciekawa refleksja i warta dłuższego zastanowienia.

Wniosek: Robi wrażenie. Bardzo dobry dramat.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger