"John Adams"
O czym to jest: Historia życia drugiego Prezydenta i współtwórcy USA, Johna Adamsa.
Wniosek: Doskonały miniserial. Bardzo pouczający.
Recenzja miniserialu:
Absolutna rewelacja! Długo polowałem na ten miniserial. I było warto! Już na starcie wiedziałem, że będzie znakomity, i to z kilku powodów. Po pierwsze: to produkcja HBO. Po drugie: gra tu Paul Giamatti, wybitny aktor, choć często niedoceniany. I po trzecie: to produkcja o samych początkach USA, czyli o tym jak powstało najpotężniejsze obecnie państwo na świecie. Jeśli byliście ciekawi, kim byli Washington, Jefferson, Franklin czy też tytułowy John Adams, jak powstała Deklaracja Niepodległości, jak Amerykanie zwyciężyli w wojnie z Brytyjczykami etc. - nie mogliście lepiej trafić!
"John Adams" to niezwykła, siedmioczęściowa podróż przez pierwsze pół wieku istnienia USA. Narratorem tej historii został mimowolnie John Adams, drugi Prezydent Stanów Zjednoczonych, prawnik, dyplomata i człowiek, którego upór, intelekt i bezkompromisowe podejście do świata położyły podwaliny pod przyszłą potęgę USA. Można śmiało powiedzieć, że nic nie wyglądałoby tak jak dziś, gdyby na kartach historii zabrakło Adamsa (warto zauważyć, że jeden z jego synów również został Prezydentem). Ale to nie tylko historia o nim, ale też o jego żonie Abigail, niezwykle inteligentnej i przenikliwej kobiecie, którą realia epoki zmusiły do pozostawania w cieniu męża, choć zasługiwała na wiele więcej. Państwo Adams marzyli tak naprawdę o spokojnym, w miarę dostatnim życiu - niemniej gdy porwał ich wiatr przemian dziejowych, potrafili postawić żagle i utrzymać się na fali. To naprawdę niezwykła historia, a przy tym prawdziwa niemal co do joty.
Twórcy "Johna Adamsa" nakręcili sprytny serial polityczny, gdzie gra aktorska, świetne dialogi i doskonały scenariusz przykryły braki budżetowe, które nie pozwoliły np. na porządne sceny batalistyczne (choć bombardowanie Bostonu wyglądało spektakularnie). Ale nie martwcie się, bo w żaden sposób nie wpływa to na jakość odbioru. "John Adams" to rewelacyjna produkcja, która zabierze was w podróż w czasie i da znakomitą lekcję historii zachodniej hemisfery.
Jeśli ciekawi was, co się działo za Atlantykiem w latach 1770-1826, to "John Adams" jest dla was. A na deser po miniserialu polecam film "Amistad" w reżyserii samego Spielberga, który mógłby śmiało posłużyć za kontynuację wątków. To ten sam poziom doskonałości.
Wniosek: Doskonały miniserial. Bardzo pouczający.