"The Cloverfield Paradox" ("Paradoks Cloverfield")
O czym to jest: Załoga stacji kosmicznej próbuje odpalić źródło nieskończonej energii.
Wniosek: Bardzo fajny film SF i świetny prequel całości.
Recenzja filmu:
Seria "Cloverfield" to bez wątpienia najbardziej tajemniczy cykl filmów science fiction ostatniej dekady. Tak jak dwa lata temu nieoczekiwanie w kinach pojawił się sequel, czyli "Cloverfield Lane 10", tak teraz z dnia na dzień otrzymaliśmy prequel całej serii, a więc "The Cloverfield Paradox". I to nie w kinie, jak zapowiadano, a na Netflixie! Dlatego też prędko zasiadłem przed ekranem, by przekonać się, co też tym razem stworzył umysł J.J. Abramsa.
Chyba jest ostatnio moda na stacje kosmiczne i bardziej realistyczne przedstawianie kosmosu. Po "Grawitacji" czy "Marsjaninie" mieliśmy chociażby zeszłoroczny "Life", a teraz to. "The Cloverfield Paradox" ma zresztą sporo wspólnego z tym ostatnim tytułem. W obydwu przypadkach bohaterami są załoganci stacji kosmicznej, przeprowadzający eksperyment naukowy. Niestety, jak można się domyśleć, eksperyment nie idzie dokładnie tak jak powinien... Jest to zatem klasyczny horror science fiction, tyle że nieco bardziej science. W tym przypadku seria błędów naukowców doprowadza do cyklu nieoczekiwanych wydarzeń, który wywołał wszystkie straszne rzeczy, jakie widzieliście (i jeszcze zapewne będziecie widzieć) w innych filmach z tej serii. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że twórcy w rozsądny sposób wyjaśnią połączenia między kolejnymi produkcjami. I się nie zawiodłem! "The Cloverfield Paradox", choć stawia sporo niewyjaśnionych znaków zapytania (jak chociażby niezrozumiałą dla mnie kwestię ręki jednego z bohaterów), ustanawia jednocześnie gigantyczne pole do popisu dla przyszłych scenarzystów i reżyserów, którzy zechcą się bawić w świecie J.J. Abramsa. W tym momencie na ekranie może się pojawić dosłownie wszystko! Muszę przyznać, że to bardzo kusząca perspektywa.
Tyle o otoczce, zatem przejdźmy do filmu jako takiego. "The Cloverfield Paradox" to przede wszystkim dobra obsada (w tym świetny Daniel Brühl i kryptyczna Elizabeth Debicki), doskonałe efekty specjalne, kilka znakomitych pomysłów na fabułę i parę lekkich niedociągnięć. Moim zdaniem niepotrzebnie część akcji osadzono na Ziemi, powtarzając w ten sposób motywy, które już widzieliśmy w tej serii. Na dodatek mam sporo zastrzeżeń do warstwy "emocjonalnej", w tym zachowania głównej bohaterki, granej przez Gugu Mbathę-Raw. Trochę mało stabilnie psychiczna pani jak na astronautkę, że tak się wyrażę... No bo jak wyjaśnić fakt, że gdy stację kosmiczną powoli trafia szlag, pani myśli wyłącznie o tym, by zadzwonić do męża na Skypie? Albo ta jej planowana wycieczka w kapsule ratunkowej? Przecież taka osoba powinna dostawać ostre psychotropy, a nie odpalać akceleratory cząsteczek na orbicie! No ale cóż, miłośnicy cierpiących bohaterów też muszą mieć coś z życia, nieprawdaż?
Mimo powyższych zastrzeżeń wciąż uważam "The Cloverfield Paradox" za świetne kino. Ogląda się je z bardzo dużym zainteresowaniem i podziwem dla formy oraz śmiałej wizji scenarzystów. Z całą pewnością film stoi klasę wyżej niż zeszłoroczny "Life" i na pewno znajdzie się w mojej domowej kolekcji. Czekam na kolejne części!
Wniosek: Bardzo fajny film SF i świetny prequel całości.