"The Shape of Water" ("Kształt Wody")
O czym to jest: Niema sprzątaczka zakochuje się w wodnym stworze więzionym przez naukowców.
Wniosek: Ładna bajka, ale niestety mało oryginalna w treści.
Recenzja filmu:
Guillermo del Toro jest przereklamowany. To oczywiście moja prywatna opinia, bo jestem w stanie uwierzyć, że wielu widzów daje się uwieść kolorowym, fantastycznym światom jakie tworzy na ekranie. Niestety ja prócz pięknych obrazków potrzebuję czegoś więcej. Dlatego nie uwiódł mnie "Crimson Peak" czy "Pacific Rim". I dlatego - mimo ogromnych plusów - daleki jestem od zgodzenia się z Amerykańską Akademią Filmową, że "Kształt Wody" jest najlepszym filmem 2017 roku.
Fabularnie to klasyczna bajka, ze wszystkimi plusami i wadami tego gatunku. Zaletą jest urok pięknej historii o szlachetnej niemej sprzątaczce, która zakochuje się w równie szlachetnym, wodnym stworze. Obydwoje są życiowo umęczeni - ona przez swoją niepełnosprawność, która stawia ją poza nawiasem społeczeństwa, a on przez okrutnych naukowców, którzy w sercu Zimnej Wojny planują pokroić go na stole sekcyjnym, by w kosmicznym wyścigu zyskać przewagę nad Sowietami. Wspólnie odnajdą siebie nawzajem, dając wyraz prawdziwej miłości ponad podziałami. Czy taka fabuła czyni "Kształt Wody" dziełem oryginalnym? Niestety wręcz przeciwnie - i tu dochodzimy do największej wady baśni, czyli przewidywalności. Role w fabule są od początku precyzyjnie rozpisane - wiadomo kto jest dobry, kto jest zły, a kto stoi na rozdrożu tylko po to, by finalnie wznieść się ponad własne słabości i postąpić właściwie. Obawiam się, że takich historii widziałem już dziesiątki. Mało tego, jeśli porównamy "Kształt Wody" do podobnych mu produkcji, to uważam że chociażby niedoceniana "Kobieta w Błękitnej Wodzie" była o wiele bardziej oryginalna i zaskakująca.
Nie pozwólmy jednak, by powyższe minusy przesłoniły ogromny plus, jakim jest warstwa wizualna. "Kształt Wody" to prawdziwa uczta dla oka. Scenografia, będąca miksem stylistyki lat 60. i art déco, obezwładnia bogactwem, kolorami i przywiązaniem do detali. Obsada aktorska wznosi się na wyżyny doskonałości, przy czym palmę pierwszeństwa dzierżą wybitna Sally Hawkins w głównej roli oraz wspaniały Michael Shannon jako czarny charakter (prawdziwy potwór tej opowieści). Shannon ma wprawdzie niezbyt sympatyczną aparycję, ale starczy wspomnieć jego popis w "Midnight Special" by zrozumieć, że granie pozytywnych postaci przychodzi mu tak samo łatwo. I to jest oznaka prawdziwego talentu!
Gdyby "Kształt Wody" dostał nagrody za scenografię, reżyserię (jest mistrzowska), montaż, muzykę, zdjęcia, charakteryzację... Nie miałbym nic przeciwko. Ale Oscar dla najlepszego filmu? Chyba jednak nie tym razem.
Wniosek: Ładna bajka, ale niestety mało oryginalna w treści.