"Three Billboards Outside Ebbing, Missouri" ("Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri")
O czym to jest: Zdesperowana matka szuka winnych śmierci córki.
Wniosek: Świetne, przejmujące kino. Aktorstwo i scenariusz najwyższych lotów!
Recenzja filmu:
Czasem wystarczy, że obejrzę zwiastun jakiegoś filmu i już wiem, że czeka na mnie prawdziwy hit. W zalewie kina popcornowego należy się od czasu do czasu odchamić i sięgnąć po filmowe dzieło sztuki - a tym, bez wątpienia, są "Trzy Billboardy". Ten dramat obyczajowy z nutką groteskowego, czarnego humoru, osadzony w fikcyjnym prowincjonalnym miasteczku Ebbing w stanie Missouri, zasłużenie zbiera cały worek nagród i jest na prostej drodze po tej najważniejsze, czyli Oscary. Ciekawe czy się uda!
Pewnego razu Martin McDonagh podróżował przez południe USA i gdzieś na styku Florydy, Alabamy i Georgii trafił na billboardy, za pomocą których ktoś skarżył się na temat nierozwiązanych zbrodni. I w tym momencie wpadł na prosty, a zarazem genialny pomysł na film. Napisał scenariusz i stanął za kamerą, a w głównej roli obsadził legendarną Frances McDormand, laureatkę Oscara za rolę w "Fargo". Ponadto sięgnął po kolegów, którzy zagrali w jego poprzednim filmie "7 Psychopatów" - Sama Rockwella i Woody'ego Harrelsona. Taka obsada po prostu musiała się udać! McDormand zagrała zdesperowaną matkę z ubogiej, patologicznej rodziny (wpisującej się w powszechne na południu USA zjawisko tzw. white trash, czyli białych bez perspektyw), której bestialsko zamordowano córkę. Ponieważ śledztwo nie posuwa się ani trochę do przodu, kobieta postanawia wytoczyć działa przeciwko lokalnej policji, oskarżając ją o bezczynność. A ponieważ miejscowy szeryf cieszy się powszechną sympatią i wsparciem ludności Ebbing, w krótkim czasie bohaterka staje sama przeciwko wszystkim mieszkańcom. Nie zdradzę wam, jak zakończy się ta historia, ale gwarantuję że takiego obrotu spraw na pewno nie przewidzieliście!
Wszystko w tym filmie znalazło się na swoim miejscu. Gra aktorska, dialogi, scenografia, zwroty akcji, montaż i reżyseria - absolutnie nie mam się do czego przyczepić. Ponadto jest tu bardzo dużo czarnego, wisielczego humoru, ale nie na tyle by nazwać "Trzy Billboardy" komedią. Broń Boże! To pełnokrwisty, nieco przerażający dramat obyczajowy z elementami thrillera. Ale w całej tej rozpaczy z fabuły wyłania się niezwykły optymizm, pokazujący że nawet w najczarniejszej godzinie i strasznych realiach ludzie nadal są gotowi na wyciągnięcie ręki, przebaczenie i odpuszczenie grzechów. To bardzo pocieszająca myśl.
Wniosek: Świetne, przejmujące kino. Aktorstwo i scenariusz najwyższych lotów!