"The Terror"

O czym to jest: Opowieść o zaginionej wyprawie Franklina, próbującej odnaleźć Przejście Północno-Zachodnie.

terror serial recenzja plakat franklin cozier

Recenzja serialu:

Zaginięcie wyprawy kapitana Johna Franklina, który w 1845 roku wraz z dwoma statkami próbował pokonać arktyczne Przejście Północno-Zachodnie z Atlantyku na Pacyfik, to jedna z większych marynistycznych zagadek w historii. Ta opowieść zawsze mnie fascynowała, więc zanim przejdziemy do omówienia serialu, przedstawię garść faktów historycznych. W 1845 dwa brytyjskie okręty wojenne Terror i Erebus, wyruszyły w podróż ze 129 osobami na pokładzie. Wyposażono je w najnowszą ówczesną technologię i załadowano zapasami w nadziei, że doświadczone załogi (z których część miała już polarne wyprawy na koncie) poradzą sobie z każdą przeciwnością losu. Niestety obydwa okręty, a także ich załogi, przepadły bez wieści. Dopiero w ostatnich latach znaleziono ich wraki, co potwierdziło przypuszczenia: statki zostały uwięzione w lodzie i ostatecznie zatonęły. Odnaleziona wiadomość głosiła, że zanim do tego doszło, marynarze opuścili statki w 1848 roku i pieszo ruszyli na południe w desperackiej próbie ocalenia życia. Mieszkający tam Innuici w kolejnych latach widzieli obdartych białych mężczyzn, na wpół oszalałych z głodu i wycieńczenia, maszerujących i ciągnących szalupy po lodzie. Nieliczne znalezione szkielety i groby dokładnie zbadano - okazuje się, że marynarze wymierali jeden po drugim, a ciała zmarłych zjadali. Ponadto wszyscy cierpieli na poważne zatrucie ołowiem (a także takie choroby jak szkorbut czy gruźlica), powstałe na skutek spożywania źle przygotowanych konserw oraz - prawdopodobnie - eksperymentalnej instalacji do odsalania wody pitnej. Tyle faktów.

W oparciu o te wydarzenia pisarz Dan Simmons napisał książkę, w której bardzo wiernie odtworzył prawdopodobne losy wyprawy z jednym małym dodatkiem: obecności przerażającego potwora, który na równi z chorobami, głodem i zimnem wybijał naszych bohaterów. Wspomnianą książkę w tym roku zekranizowano w formie dziesięcioodcinkowego serialu. Jest to więc historia oparta na faktach... albo raczej pewnej ich interpretacji. Bo skoro nie wiemy, co tak naprawdę spotkało marynarzy z wyprawy Franklina, to może rzeczywiście zmierzyli się z czymś, czego żaden człowiek nie powinien oglądać? Tego już, niestety, nigdy się nie dowiemy. Faktem jest, że śnieżne polarne pustynie to wręcz idealna lokalizacja na wysokogatunkowy horror - przypomnijcie sobie chociażby kultowy film "The Thing". Serial "The Terror" nie jest wcale gorszy. Jest tu wystarczająca dawka grozy i naturalizmu, by poruszyć nawet zatwardziałego widza - dotyczy to zwłaszcza pierwszych odcinków.

Scenografia stanęła na wysokości zadania, starając się - na miarę telewizyjnego budżetu - stworzyć iluzję Arktyki. I choć w wielu miejscach widać było spore niedoskonałości, to jednak pozwoliłem sobie by ich nie widzieć, dzięki czemu bawiłem się o wiele lepiej. Kolejnym bardzo mocnym punktem jest aktorstwo. Kapitana Franklina zagrał niezawodny Ciarán Hinds, którego znacie jako Cezara z "Rzymu" oraz Króla-Za-Murem z "Gry o Tron". I choć wydawałoby się, że to on jest głównym bohaterem, to nic bardziej mylnego. To tak naprawdę opowieść o dowódcy Terroru (Franklin dowodził Erebusem), czyli kapitanie Crozierze - stąpającym twardo po ziemi, cynicznym Irlandczyku ze zbyt wielką skłonnością do butelki. Zagrał go Jared Harris, który dopiero w ostatnich latach dorobił się zasłużonej rozpoznawalności. Crozier jest fantastycznym protagonistą, którego od samego początku kochamy za szczerość i wrodzony rozsądek - coś, czego brakuje pozostałym oficerom, opętanym wizją niezwyciężonego brytyjskiego imperium. Przyznaję, że oglądanie jego przygód stanowiło prawdziwą przyjemność.

Niestety mimo tych wielkich zalet mam do "The Terror" parę zastrzeżeń. O ile początek serialu jest rewelacyjny, to problem pojawia się gdy nasi bohaterowie postanawiają wyruszyć w pieszą odyseję na południe. Z jakichś powodów zabiło to klimat opowieści. Akcja stała się chaotyczna, zbyt skrótowa i za mało porywająca. Odnoszę wrażenie, że dziesięć odcinków okazało się jednak niewystarczające, by dobrze oddać ducha wyczerpującej wędrówki. Co najgorsze, finalne czyny niektórych postaci i ich wielki heroizm ostatecznie nie miały żadnego wpływu na przebieg opowieści. Tak samo główny czarny charakter okazał się zbyt mało porywający w swym szaleństwie, by zapisać się czymś wyjątkowym w historii telewizji. Niestety na sam koniec serialu zamiast katharsis odczułem jedynie lekkie znużenie. Nie zatarło ono wprawdzie fantastycznych odczuć po seansie pierwszych odcinków, ale pozostawiło spory niedosyt.

Cieszę się, że historia wyprawy Franklina została nareszcie zekranizowana (nawet w fantastycznej formie z potworem w tle). Świat powinien pamiętać o tej ostatniej wielkiej wyprawie w dziejach ludzkości, która miała wypełnić wszystkie białe plamy na mapie. A co tak naprawdę stało się z załogami Terroru i Erebusa? To już pozostawię waszej wyobraźni.

Wniosek: Na początku rewelacyjne, potem nieco traci tempo.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger