"Batman Forever"

O czym to jest: Batman i Robin walczą z Two-Face'm i Riddlerem.

batman forever film recenzja val kilmer joel schumacher tommy lee jones jim carrey

Recenzja filmu:

"Batman Forever" powszechnie uznaje się za trzecią część oryginalnej serii "Batmanów" Tima Burtona, ale ja przeciwko temu protestuję. Nie licząc dwójki aktorów grających Komisarza Gordona i Alfreda, ten film nie ma nic wspólnego z poprzednikami! Mało tego, dzięki zatrudnieniu nowego reżysera Joela Schumachera, "Batman Forever" zyskał nie tylko świeże spojrzenie na postać, ale również rozpoczął nowy trend wizualny, zmieniając gotyk na pop-art. 

I wiecie co? Podoba mi się ta wersja Batmana! A raczej: podoba mi się w niej wszystko... prócz Batmana. Osobiście lubię Vala Kilmera, naprawdę (to pewnie przez "Willow", jeden z filmów mojego dzieciństwa). Ale nawet ja muszę przyznać, że był prawdopodobnie najgorszym Batmanem w historii kina (a to coś znaczy przy Clooney'u i Afflecku). Sztywny, zagubiony, mrukowaty i sprawiający wrażenie, że naprawdę chciałby zdjąć z siebie gumowe wdzianko i iść do domu zjeść burgera z frytkami. Żeby chociaż w kostiumie wyglądał fajnie, ale te jego napompowane wargi autentycznie psuły cały efekt! Są aktorzy, którzy świetnie wyglądają w masce (np. Tom Hardy). Są też tacy, którzy wyglądają żenująco - to właśnie ta druga kategoria.

A propos kostiumu. Miałem spory ubaw z nowego wdzianka Batmana, anatomicznie wyrzeźbionego na podobieństwo greckiego herosa. Ten zarys mięśni, wydatne pośladki (z obowiązkowym zbliżeniem), no i sutki! Poważnie, sutki na kombinezonie superbohatera, tego jeszcze nie grali... Puryści załamują ręce, a ja uznałem to za świetną zabawę. Kampową, nieskrępowaną popową grę konwencją, z laserami i neonami w tle. Zresztą umówmy się, nawet jakbyście chcieli, to nie dacie rady traktować "Batman Forever" na poważnie. Nie kiedy na ekranie biega szalony Jim Carrey jako Riddler w zielonym spandexie, uroczo rechoczący Tommy Lee Jones jako Two-Face w fioletowym garniaku (ten to nie ma złych ról!), no i seksowna Nicole Kidman w czarnej, koronkowej bieliźnie. "Batman Forever" jedzie po bandzie jak szalony rollercoaster, serwując nam absurdalne przygody jedna po drugiej, a ja bawię się jak prosię. Gdyby jeszcze nie ten Val Kilmer, ech... Ale za to jest Robin!

Wniosek: Gdyby nie Val Kilmer, ten film byłby bardzo dobry.


<<< Sprawdź kolejność "Batmanów" Joela Schumachera! >>>


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger