"Grant"
O czym to jest: Historia Ulyssesa Granta, człowieka który wygrał Wojnę Secesyjną i późniejszego Prezydenta USA.
Recenzja miniserialu:
Ten miniserial nie mógł wyjść w bardziej dogodnym czasie. Czerwiec 2020 roku to moment w historii, w którym w USA trwają największe zamieszki na tle rasowym od pół wieku. Dlatego tak odpowiednie wydaje się być przywołanie do apelu Ulyssesa Granta, dziś mocno zapomnianego przez historię człowieka, który - można powiedzieć że prawie w pojedynkę - wygrał Wojnę Secesyjną (czyli amerykańską wojnę domową w latach 1861-1865), a następnie był Prezydentem USA przez dwie kadencje. Dość powiedzieć, że w drugiej połowie XIX wieku był prawdopodobnie najsłynniejszym człowiekiem na świecie!
"Grant" to trzyodcinkowy miniserial w formie fabularyzowanego dokumentu, nakręconego w oparciu o autobiografię samego Granta (ukończył ją kilka dni przed śmiercią). Wypowiedzi historyków przeplatane są tu z fabularnymi wstawkami prezentującymi życiorys Granta zaczynając od ubogiego dzieciństwa, przez dwie wojny (z Meksykiem oraz Secesyjną), na bramach Białego Domu kończąc. Mimo że to produkcja telewizyjna, to sceny batalistyczne, aktorstwo czy dialogi w niczym nie ustępują kinowym hitom. Świetnie przedstawiony jest kontrast między Grantem a dowódcą wojsk Konfederacji generałem Lee jako starcie pierwszego dowódcy "nowych wojen" (w rodzaju wojen światowych) z ostatnim dowódcą "starych wojen" (w rodzaju wojen napoleońskich). Mam tu na myśli również starcie klas społecznych i światopoglądów, Grant bowiem był zagorzałym przeciwnikiem niewolnictwa (zresztą sam ofiarował wolność niewolnikowi, przyznanemu mu w ramach posagu żony).
Większość część fabuły miniserialu zajmuje jednak Wojna Secesyjna i nic w tym dziwnego. To wyjątkowo krwawe starcie (ponad 600 tys. zabitych) wybuchło z wielu przyczyn, z czego najważniejszą kwestią była oczywiście sprawa niewolnictwa i emancypacji czarnej ludności. W wielkim skrócie: południowe stany stwierdziły, że północne stany pod przewodnictwem Prezydenta Lincolna zechcą odebrać im ich własność - czytaj niewolników. I choć nikt nie miał takich planów, południowcy ogłosili secesję, zawiązali Konfederację i przypuścili atak na wojska federalne. Odpowiedź mogła być tylko jedna: krwawa wojna, w której - jak na ironię - Północ musiała przyznać wolność czarnej ludności. W ten oto sposób Południe samo strzeliło sobie w głowę i to na własne życzenie. A zaszczytu pochowania skonfederowanego trupa dostąpił Ulysses Grant, jedyny generał Unii który nie bał się walczyć zawsze i wszędzie, nigdy nie odpuszczał i rozumiał, że jedynym sposobem ocalenia Stanów Zjednoczonych jest totalna, bezwarunkowa kapitulacja rebeliantów. I miał rację!
Szkoda tylko, że z różnych przyczyn - o nich szerzej dowiecie się z miniserialu - Grant nie dał rady dokończyć procesu Rekonstrukcji, czyli społecznej i gospodarczej odbudowy Południa, które ogniem i mieczem miało przeorać tamtejszą ludność i siłą zaciągnąć ją do nowożytnego świata. Gdyby Grantowi pozwolono działać zgodnie z jego wizją, jestem przekonany że w kolejnych pokoleniach nie byłoby masakry w Tulsie, zamieszek w Detroit, Martin Luther King pozostałby zwykłym pastorem, a Rodney King czy George Floyd dożyliby sędziwego wieku. Po obejrzeniu "Granta" zrozumiałem że to, co zaczęło się w 1861 roku w pewien sposób trwa (niestety) do dzisiaj. I chyba po ponad 150 latach najwyższa pora doprowadzić to do końca, nieprawdaż?
Polecam Wam "Granta" jako doskonałą biografię na czasy współczesne. I następnym razem gdy weźmiecie łyk whisky czy zapalicie dobre cygaro, wspomnijcie tego skromnego żołnierza, który miał odwagę iść naprzód dokładnie wtedy, gdy świat chciał zrobić spektakularny krok w tył. Dziękuję, Panie Generale!
Wniosek: Rewelacyjna analiza dlaczego Wojna Secesyjna wybuchła, jak wyglądała i czemu w pewien sposób trwa do dzisiaj.