"42" ("42: Prawdziwa Historia Amerykańskiej Legendy")
O czym to jest: Rok 1947. Do amerykańskiej ligi baseballa zostaje przyjęty pierwszy czarnoskóry zawodnik.
Wniosek: Dobra biografia wybitnego sportowca, który mimowolnie zmienił świat.
Recenzja filmu:
Prawdopodobnie nigdy nie sięgnąłbym do tego filmu gdyby nie tragiczna i zdecydowanie przedwczesna śmierć Chadwicka Bosemana, któremu - choć nie zachwycił mnie w "Czarnej Panterze" - nie można było odmówić talentu aktorskiego i wielkiej pogody ducha. Dlatego za cel postawiłem sobie sprawdzenie "42", przełomowego filmu dla kariery Bosemana, po którym dostrzegł go świat Hollywood, co w konsekwencji zaowocowało angażem do "Marvel Cinematic Universe". Jednak daleko tej produkcji do wypełnionego efektami specjalnymi blockbustera. To gładkie, optymistyczne, podnoszące na duchu kino biograficzne o wielkim człowieku, który mimowolnie zmienił świat.
Jednym z filmów na których się wychowałem jest "Major League", świetna komedia o pechowej drużynie baseballa pełnej co większych oryginałów i przegrywów. Dlatego też tematyka baseballu nie jest mi obca, choć będę szczery - kompletnie nie łapię zasad tej gry z wyjątkiem tego, że trzeba łapać/wybijać piłki i biegać w kółko boiska po białych poduszkach. Ale za to jednego jestem pewien: baseball wygląda naprawdę efektownie na ekranie! Znacznie bardziej niż futbol amerykański, który zawsze kojarzył mi się z neolitycznym polem bitwy. W baseballu liczy się przede wszystkim spryt, refleks i odporność psychiczna. Żadnej z tych cech nie brakowało Jackiemu Robinsonowi, który jako pierwszy czarnoskóry zawodnik został przyjęty do głównej ligi baseballa. Wyobraźcie sobie jak zareagowali na to niektórzy fani i inni zawodnicy, zwłaszcza ci pochodzący z głębokiego południa. A jeśli nie potraficie sobie wyobrazić, obejrzyjcie film!
Należy wiedzieć jak nieco ponad 70 lat temu wyglądał świat i co gorsze - jak nadal wygląda w niektórych miejscach, również w USA. Strukturalny rasizm jest czymś wyjątkowo obrzydliwym. Mało kto potrafiłby znaleźć w sobie tyle siły ducha co Robinson i robić swoje mimo otaczającego go morza nienawiści. Chadwick Boseman świetnie pokazał hart ducha Jackiego, nie dziwię się więc że ta rola była dla niego przełomem. Ogląda się go z dużą przyjemnością i sympatią, co jest niezwykle ważne w filmie biograficznym. Ale w przypadku "42" nie można też zapomnieć o roli Harrisona Forda, który jest tu prawdziwą gwiazdą. Zagrał Brancha Ricky'ego, niepokornego właściciela drużyny Dodgersów z Brooklynu - to jego upór (i przy okazji chęć zarobku) doprowadziły do przełamania bariery rasowej w całym baseballu. Aktorstwo Harrisona Forda kojarzyło mi się z postacią Alfreda Hitchcocka, ale to może być zupełnie przypadkowe skojarzenie. W każdym razie natychmiast byłem w stanie uwierzyć, że jest on postacią z danej epoki czasowej. A to niezwykle istotne dla takiego filmu!
Polecam "42" nie tylko fanom baseballa, ale wszystkim widzom w każdym wieku. Warto byśmy wszyscy wiedzieli kim był Jackie Robinson. I również dziś, w obliczu strukturalnej nagonki na społeczność LGBT pamiętali, że nawet po najciemniejszej nocy w końcu nastanie świt.
Wniosek: Dobra biografia wybitnego sportowca, który mimowolnie zmienił świat.