"Catch-22" ("Paragraf 22") [1970]
O czym to jest: Ekranizacja wybitnej antywojennej powieści Josepha Hellera o amerykańskich lotnikach w II wojnie światowej.
Recenzja filmu:
Macie czasem tak, że zupełnie przypadkowo wchodzicie do księgarni, jakaś książka przyciąga Wasz wzrok, otwieracie, czytacie kilka losowych zdań ze środka i dosłownie nie możecie się oderwać? Ja tak miałem z "Paragrafem 22" Josepha Hellera. Oczywiście natychmiast kupiłem książkę i wróciłem z nią do domu. Wiedziałem o niej wcześniej tyle że jest o II wojnie światowej i jest słynna. Ale nie spodziewałem się tak totalnej rewelacji! Gdy tylko skończyłem czytać, sięgnąłem po obydwie ekranizacje jakie do tej pory powstały - pierwszą w kolejce był film z 1970 roku. I to jaki film!
Współcześnie "Catch-22" niestety jest nieco zapomniany, głównie z powodu wypuszczonego w tym samym roku równie rewelacyjnego filmu "M.A.S.H.", na dodatek utrzymanego w podobnym klimacie (ugruntowanym dodatkowo przez kultowy serial). A szkoda, bo "Catch-22" to zarówno bardzo wierna ekranizacja, jak i kino-manifest zrodzone z buntu amerykańskiej opinii publicznej przeciwko trwającej wówczas wojnie w Wietnamie. W głównej roli znerwicowanego i szalonego (a jednocześnie najbardziej zdrowego na umyśle) bombardiera Yossariana wystąpił legendarny Alan Arkin, który od pierwszej chwili nie wzbudził żadnych moich wątpliwości - ciałem i duszą był Yossarianem! A jeśli czytaliście powieść to wiecie jak karkołomne było to zadanie aktorskie, jako że wielowarstwowość psychiki Yossariana nadawałaby się na koszmar studentów psychiatrii na całym świecie. Ale to nie koniec wielkich nazwisk w obsadzie: jako demoniczny Milo, który z poczciwego porucznika przeobraża się w bezwzględnego króla czarnego rynku wystąpił młodziutki Jon Voight (kult!), dobrodusznego Nately'ego zagrał Art Garfunkel (jego aktorski debiut), potrzelonego Dobbsa Martin Sheen, a ociężałego ciałem i umysłem generała Dreedle'a nie kto inny, jak Orson Welles! Po prostu wow!
Mój jedyny zarzut do filmu dotyczy skrótowości wątków z powieści, ale ciężko było zmieścić tak bogatą literaturę w dwóch godzinach na ekranie. Na szczęście zostawiono to co najważniejsze, z wątkiem Snowdena i vendettą dziwki Nately'ego na czele. Ponadto film kończy się w ten sam sposób co powieść, co ma wielkie znaczenie dla przesłania całej historii (czego nie można powiedzieć o głęboko rozczarowującym miniserialu "Catch-22" z 2019 roku - z nim rozprawiam się w innej recenzji). Pamiętajcie też, że to film z 1970 co oznacza, że na planie produkcji wykorzystano oryginalne i wciąż sprawne bombowce B-25 (z jednego z nich podczas zdjęć w powietrzu wypadł drugi reżyser, co jak się domyślacie skończyło się dla niego fatalnie). A scenografia wygląda tak jak - zakładam - wyglądały ówczesne realia zrujnowanych Włoch. Nie ma się do czego przyczepić!
Filmowy "Catch-22" posiada groteskę i psychodelę oryginalnej powieści, a jednocześnie niesamowitą głębię przesłania i psychologii postaci. Jest bez żadnych wątpliwości kinem antywojennym, ale też bardzo inteligentnym i wymagającym. Trafia w samo sedno! Kultowe dzieło jak stąd do wieczności.