"Godzilla vs. Kong"
O czym to jest: Wielka jaszczurka walczy z wielkim gorylem.
Recenzja filmu:
Zazwyczaj oceniając filmy staram się być szczery sam ze sobą - tak jest też tym razem. Przyznaję, nigdy nie byłem specjalnym fanem filmów o potworach tudzież robotach nawalających się po ryjach z innymi potworami (pewnie dlatego, że z anime miałem niewiele do czynienia). Owszem, obejrzeć mogę, ale żeby się specjalnie tym pasjonować - to niespecjalnie. Niemniej z zainteresowaniem podszedłem do "Godzilla vs. Kong", bo choć fanem "Godzilli" nigdy nie byłem, to "Kong: Skull Island" bardzo mi się spodobał. Niestety w tym wypadku film jest raczej trzecią częścią słabej "Godzilli", niż sequelem "Konga". Cóż za rozczarowanie!
Jeśli oglądaliście uważnie "King of Monsters", to szybko odnajdziecie się w realiach filmu. Nie żeby miał on większy sens, bo nie ma - fabuła wręcz kipi nielogicznościami, zbędnymi postaciami i traktowaniem widza jak idioty. Tak naprawdę (i serio nie żartuję) gdyby wyciąć z filmu wszystkie ludzkie postacie efekt byłby identyczny! A już z całą pewnością można było sobie podarować wątek nastolatków wkradających się do tajnej bazy złej korporacji i ratujących świat (w iluż słabych filmach już to widziałem!). Również cała reszta wątków nie miała większego sensu. Jedyne co mogę zaliczyć na poczet sukcesów to wizja Pustej Ziemi (choć nadal nie do końca rozumiem, jak miałaby działać), kolejnych starożytnych ruin oraz Konga skaczącego po lotniskowcach. I to... tyle.
Chciałbym coś więcej napisać o tej produkcji, ale literalnie nie mam co! Wielka jaszczurka strzelająca laserami z pyska walczy z wielkim gorylem z toporem, a następnie z wielkim robotem w kształcie jaszczurki. Ma to sens? Niespecjalnie. Wygląda fajnie? Czasami, choć za kilka lat efekty specjalne będą wzbudzać niestety jedynie zażenowanie. Czy chcemy sequel? Mówiąc szczerze moglibyśmy go sobie podarować, bo jeśli po raz kolejny w tym uniwersum dostaniemy dokładnie to samo, to chyba lepiej zgasić światło i poświęcić na coś innego te dwie godziny życia. Na przykład na obejrzenie "Sanctuary", tam Pusta Ziemia wyglądała naprawdę super!
P.S. Tak się złożyło, że w tym filmie Kong zniszczył Hong Kong. Dopiero teraz złapałem żart!
Wniosek: Potwornie (nomen omen) nudne. Plus jedynie za wizję Pustej Ziemi.