"The Cold Blue"
O czym to jest: Film dokumentalny składający się w pełni z kolorowych zdjęć z prawdziwych misji amerykańskich bombowców w czasie II wojny światowej.
Recenzja filmu:
Wspominałem już chyba wielokrotnie, że bardzo lubię filmy dokumentalne i naprawdę żałuję, że nie mam czasu oglądać ich więcej. Dlatego jeśli już mam znaleźć czas, sięgam po prawdziwe perełki które albo są wyjątkowe w formie, albo w treści. "The Cold Blue" zalicza się do tej pierwszej kategorii. Ale najpierw trochę historii.
Najsłynniejszym amerykańskim bombowcem B-17 w czasie II wojny światowej była niewątpliwie "Memphis Belle". Po zaliczeniu 25 udanych misji (co było prawdziwym wyczynem, gdyż straty wśród bombowców i załóg były ogromne) odesłano ją do domu, by podnosiła morale Amerykanów i na specjalnych pokazach zachęcała do kupna bonów wojennych. Z tej okazji reżyser William Wyler nakręcił w 1944 roku film propagandowy "Memphis Belle: A Story of a Flying Fortress", zmontowany z ponad 90 godzin materiału nagranego w powietrzu podczas prawdziwych misji. Film, jak wiadomo, zestrzał się, podobnie jak materiał źródłowy. Następnie w 2016 roku filmowiec Erik Nelson dowiedział się o istnieniu ogromnej ilości niewykorzystanego materiału, leżącego w czeluści amerykańskich archiwów. Po zdobyciu odpowiedniego finansowania podjął się karkołomnego zadania oczyszczenia, pokolorowania i zmontowania z tego nowego filmu dokumentalnego, mającego pokazać "na żywo" zmagania amerykańskich lotników w przestworzach. Tak powstał film "The Cold Blue".
Jest to naprawdę ciekawe kino, które podobnie jak polski film "Powstanie Warszawskie" stara się jak najbardziej wiarygodnie - wliczając w to dorobienie podkładu dźwiękowego pod oryginalnie nieme kadry - pokazać realia II wojny światowej. I wyszło to naprawdę nieźle. Widzimy jak żyli, jak walczyli i jak ginęli lotnicy, co dodatkowo uzupełniają komentarze nielicznych pozostałych przy życiu weteranów. Niestety naturalne ograniczenie materiału źródłowego, składającego się przecież ze skończonej liczby scen i ujęć, powoduje że film jest raczej poszatkowaną kroniką wycinek z życia pilotów niż spójną fabułą z konkretnym przekazem. Czyli jednym słowem wszystko postawiono na formę, a niewiele na treść. To powoduje że ten dokument nie jest może najwybitniejszym dziełem gatunku, ale trudno wobec niego przejść obojętnie. I choćby dlatego, jeśli interesuje Was jego tematyka, warto do niego sięgnąć.
P.S. A jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o najsłynniejszym amerykańskim bombowcu to zapraszam do obejrzenia filmu "Memphis Belle" z 1990 roku. Naprawdę udany!
Wniosek: Warto obejrzeć, choćby po to by zobaczyć jak to wyglądało naprawdę.